Archiwum grudzień 2007, strona 4


powiedzmy, że sto lat, sto lat...
08 grudnia 2007, 22:26
co za dzień? uhhh
Bez tytułu.
07 grudnia 2007, 22:39
dzisiaj wieczorem mnie tu nie będzie, dlatego z wyprzedzeniem kilkugodzinnym piszę tą notkę, dawno mnie tu nie było, wiem, zmykam, bo mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia:) zobaczymy co będzie dalej, czy mi się życie poukłada, czy będzie dalej tak zagmatwane jak do tej pory... atmosfera w domu znowu kijowa, znowu k..y latały jak głupie, bo telefon 4-y dzień nie chce działać, bo nie słyszałam pytania powiedzianego normalnym tonem piętro wyżej będąc w drugim pokoju, bo wszystko jest nie tak jak trzeba, bo Tata ma jutro urodziny a ja nie bardzo mam dla niego prezent... uhh, jak się stąd nie wyniosę to lepiej wcale nie będzie...
.
06 grudnia 2007, 23:23
po wczorajszym wspaniałym wieczorze spędzonym nad toaletą dzisiaj poszłam do pracy, myślałam, że odlecę ale udało się przetrwać:) i powiem wam wszystkim coś: wiem, że nie uwierzycie ale jestem jakby ciut bardziej szczęśliwa, jakoś wierzę w to, że się uda (choć sama nie wiem dlaczego), póki co nic więcej nie piszę by nie zapeszyć choć nie wiem czy w ogóle jest co zapeszać, mniejsza z tym: mam wrażenie, że znalazł mnie "ktoś" (trzymajcie kciuki żeby to było to coś), komu pomimo to, że jeszcze za dobrze mnie nie zna zależy Mu na mnie, i to nie na zasadzie, a spróbować zawsze można, tylko poważnie mówię, nie po to o tym piszę żeby was wszystkich informować o tym co się dzieje w moim życiu ale po to by się podzielić swoją radością...
22:57
05 grudnia 2007, 22:54
podobno dzisiaj Mikołaj rozdaje prezenty... podobno to dobre słowo, będą w sklepie chciałam kupić po jakimś drobiazgu dla rodziców i co? po raz kolejny dostałam opiernicz, że nie robimy żadnego Mikołaja, odechciało mi się szybko...
.
05 grudnia 2007, 22:41
czuję się tak jakby mnie czołg przejechał, z kukurydzy się już wyleczyłam, nie wiem co się stało, ale połowę wieczoru spędziłam nad kibelkiem, nie lubię tak, szczególnie jeśli nie wiem co jest przyczyną aż tak złego samopoczucia... popołudnie spędzone tylko i wyłącznie z Mamą ale sympatycznie było:) chyba zaraz wrócę tam skąd przed chwilą przyszłam...