po wczorajszym wspaniałym wieczorze spędzonym nad toaletą dzisiaj poszłam do pracy, myślałam, że odlecę ale udało się przetrwać:) i powiem wam wszystkim coś: wiem, że nie uwierzycie ale jestem jakby ciut bardziej szczęśliwa, jakoś wierzę w to, że się uda (choć sama nie wiem dlaczego), póki co nic więcej nie piszę by nie zapeszyć choć nie wiem czy w ogóle jest co zapeszać, mniejsza z tym: mam wrażenie, że znalazł mnie "ktoś" (trzymajcie kciuki żeby to było to coś), komu pomimo to, że jeszcze za dobrze mnie nie zna zależy Mu na mnie, i to nie na zasadzie, a spróbować zawsze można, tylko poważnie mówię, nie po to o tym piszę żeby was wszystkich informować o tym co się dzieje w moim życiu ale po to by się podzielić swoją radością...
Dodaj komentarz