Archiwum luty 2005


Bez tytułu
27 lutego 2005, 22:47

już nie wiem czy mnie się wydaje czy ten świat dla co poniektórych jest strasznie zły i niedobry... tzn. głównie chodzi o to, że moja siostra non stop chodzi wkurwiona i to w taki sposób, że lepiej się nie odzywać żeby sobie nie zaszkodzić... smutne to jest, bo wracając do domu nawet nie mam z kim pogadać o swoich kłopotach, problemach, radościach, po prostu o dupie maryny, jestem za "głupia" czy jaka żeby się tym nie przejmować? nie potrafię do cholery, po prostu nie potrafię a w rezultacie ja wychodzę na tą złą i niedobrą, bo ona powie mamie jakieś gówno (np., że z nią nie gadam) i potem ja dostaje opieprz za coś co wcale nie jest prawdą... idę się umyć a potem do spania bo pewnie nic innego nie będie chciało mi się robić tym bardziej, że dzisiaj już siostra śpi w domu:(

Bez tytułu
27 lutego 2005, 00:32

a dzisiaj dla odmiany coś będzie:) ale tylko dlatego, że pojechali co poniektórzy gdzieś, do kogoś i wrócą dopiero jutro rano (co nie ukrywam jest mi na rekę;)) ale mniejsza z tym... więc dzisiejszy dzień był ostatnim moim dniem w tej zakichanej pracy:D jeszcze tylko będę musiała tam wrócić po wypłatę ale to już być może będzie przyjemniejsza sprawą i koniec - huuuuurrrrrrrrrraaaa... zobaczymy kiedy mi się znudzi siedzenie w domu... dobra, dzisiaj więc to by było na tyle, tzn. nie tyle dzisiaj co wczoraj, bo dzisiaj jeszcze pewnie pokaże się jakaś noteczka i być może w niej będzie coś więcej:) znowu wię dobranoc i kolorowych snów:)

Bez tytułu
25 lutego 2005, 23:38

a dzisiaj wbrew pozorom też żadnej notki nie będzie... bo znowu jest za późno:(

Bez tytułu
25 lutego 2005, 23:38

a dzisiaj wbrew pozorom też żadnej notki nie będzie... bo znowu jest za późno:(

Bez tytułu
24 lutego 2005, 23:07

a jednak nie będzie żadnej konkretnej notki... bynajmniej nie dlatego, że nie chce mi się jej pisać, oj na pewno nie dlatego, bo właśnie dzisiaj wydawać by się mogło, że wenę mam jak rzadko kiedy, tym razem okoliczności mi nie pozwalają ponieważ kolejny raz coponiktórzy lokatorzy z mojego pokoju postanowili pójść spać, wniosek? wszystko wyłączamy i robimy to samo... na szczęście ostała mi jeszcze łązienka, w której mogę sobie troszkę posiedzieć, może o to nikt ni będie miał do mnie pretensji choć jutro na pewno się nasłucham, że znowu się po nocy kręciłam po mieszkaniu, trudno... lecę więc