30 września 2006, 07:14
znowu zostałam sama, bo reszta rodzinki pojechała na grzyby... "chyba Ci nie będzie przykro, że z nami nie jedziesz?" niby nie a jednak... ale jakoś sobie ten czas wypełnię choćby nawet pieprzoną szkoła
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
znowu zostałam sama, bo reszta rodzinki pojechała na grzyby... "chyba Ci nie będzie przykro, że z nami nie jedziesz?" niby nie a jednak... ale jakoś sobie ten czas wypełnię choćby nawet pieprzoną szkoła
nie wiele mam dzisiaj do powiedzenia... wygląda na to, że dopadła mnie jesienna chandra?
wygląda na to, że znowu złapałam doła...;(
nie mogę już słuchać tego co i jak mam robić:( po swojemu źle, a kiedy robię coś tak jak mi "każą" jest jeszcze gorzej...:( nic tylko sobie krzywdę zrobić choć nie jestem przekonana, czy to by pomogło... smutno mi więc znów (tak niewiele trzeba by komuś było przykro) przed chwilą znowu usłyszałam, że chyba zwariowałam, że jeszcze nie śpię – może ale to do cholery jest moje życie i będę spać wtedy kiedy przyjdzie mi na to ochota... wszystko jakby pod górkę ale staram się z tym walczyć...
zanurzać, zanurzać się w ogrody rudej jesieni i liście, zrywać kolejno jakby godziny istnienia i chodzić od drzewa do drzewa, od bólu i znowu do bólu, cichutko, krokiem cierpienia, by wiatru nie zbudzić ze snu... i liście zrywać bez żalu z uśmiechem ciepłym i smutnym a mały listek ostatni zostawić komuś i umrzeć, a mały listek statni zostawić komuś i umrzeć...