Archiwum luty 2005, strona 3


Bez tytułu
14 lutego 2005, 22:45

jak ja nie lubie walentynek... szczególnie teraz kiedy nie ma kogoś kto złożył by mi życzenia:( no dobra, moja przyjaciółka to zrobiła ale wiadomo, że nie do końca o takie zyczenia mi chodzi, kurza dupa jak ja wielkiego prytulanca potrzebuje i choć dwa cieplutkie słowa (dzisiaj zamiast cieszyć się świętem zakochanych chciało mi się non stop płakać, myślałam naiwnie, że poprawi mi się humor jeśli wyjdę z domu choćby po to, żeby po hipermarkecie pochodzić i co? wcale tak nie bylo dlatego, że zobaczyłam cała masę ściskających się par i jeszcze większą ilość serduszek, którymi juz chce mi się żygać) :( co ja do cholery mogę zrobić żeby mnie ktoś pokochał?? już na prawdę barkuje mi pomysłów:(:(:(teraz też chce mi się płakać, bo w radiu lecą same przytulańce a ja do cholery ja przez ostatnich kilka lat nie mam sie do kogo przytulić smutno mi, tak bardzo mi smutno a do tego wszystkiego o wszystko mnie opierniczają bez względu na to czy coś jest źle z moje winy czy tez nie, chyba sobie zrobię cieplutką kąpiel i popłaczę sobie troszkę w wannie... wiem, że to mi nie pomoże ale co mi pozostaje?

Bez tytułu
13 lutego 2005, 23:02

jutro pieprzone walentynki... znowu spędzę jesamotnie, niby pewnie powinnam się do tego przyzwyczaić a jednak jakoś nie nie potrafię, tęsknie jak cholera za tym, który kiedyś spędzał je ze mną i obiecywał, że bdzie mnie kochał do końca życia... wierzę, że tak jest ale jednak nie wystarcza mi to... w końcu nie jesteśmy już razem masę czasu:( pierzę trzy po trzy dlatego też kończę tą notkę i idę wziąść cieplutki prysznic a kiedy to zrobię może akurat poprawi mi się humor??? a jutro znając życie wszędzie będzie pełno par ściskających i całujących się czule a ja będę mogła tylko popatrzeć z daleka i pomarzyć o tym samym... ale wierzę, że na wszystko przyjdzie czas i to jest w obecnej sytuacji jedyne pocieszenie (tylko kiedy?), dobra, idę tym razem już serio... dobranocka wszystkim czytającym i nieczytającym tego zakichanego bloga:( a może by tak zrobić sobie jakąś krzywdę albo np. się powiesić? może to by nie było takie głupie rozwiązanie?? pieprzę, dobranoc

Bez tytułu
12 lutego 2005, 00:00

wiem, że na wszystko przyjdzie czas ale pytanie kiedy nie daje mi spokoju... dobranoc

Bez tytułu
10 lutego 2005, 23:45

kolejny pracowity weekend się zapowiada co szczerze mówiąc średnio mi pasuje... tym bardziej, że miałabym z moją szefową spędzić 30 na 48h co dosłownie graniczy  cudem... będę dzielna ale składam rączki do Bozi, żeby stało się coś co spowoduje, że jednak nie będę musiała tyle czasu "jej" poświęcić... pikuś, dzielna jestem póki co ale jak będzie jutro? tego jeszcze nie wie nikt... rano znowu trzeba wcześnie wstać, więc wypadałoby też wcześniej się położyć... a tak wogóle to dzisiaj znalazłam w koleżance pokrewną duszę... tak od słowa do słowa i wyszło na to, że jesteśmy bardzo do siebie podobne (nie wiem jeszcze czy to dobrze czy źle ale zapewne i o tym przekonam się w swoim czasie) zbieram się więc powolutku do łóżeczka, dobrej nocy wszystkim czytającym i nieczytającym tego bloga;)

Bez tytułu
10 lutego 2005, 00:35

kolejny raz jestem zmuszona wszystko pogasić i uderzyć w kimono... (wcale mi to nie na rękę ale co ja mogę?) dzisiaj był bardzo pracowity dzień, zrywanie kasetonów z sufitu, boazerii i tapet ze ścian (nie zazdroszczę tym, którzy muszą takie romonty przeprowadzać w brew pozorom dość często, bo czasami nawet co dwa lata;)) masa roboty i jak zwykle ani jednego slowa dziękuję, niby się prywyczaiłam ale jednak brakowało mi tego prez cały dzień... dobra pora się wyłączyć już:( dobranoc [a jutro pieprzę wszystko i śpię do oporu;)]