Najnowsze wpisy, strona 404


Bez tytułu


10 czerwca 2007, 21:53

wróciłam, Tata jeszcze zanim zdąrzyłam zapytać "jak tam?" popłakał się... wiem, że wszystko dlatego, że sam nie wie czego się spodziewać po jutrzejszym badaniu Mamy, ja też się boję i też chciało mi się płakać ale starałam się być dzielna...bo wiem, że łzy nic nie dadzą? może... w każdym razie też mnie cała ta sytuacja cholernie stresuje, a najgorsze jest to, że kolejny raz nie potrafię zrobić nic:( wiem, że nie może być źle a z drugiej strony skąd mogę wiedzieć co wykaże to cholerne badanie... trzymajcie ze mną ciuki żeby było tak jak być powinno, proszę... a wyjazd jak? myślałam, że pomoże mi o tym wszystkim nie myśleć ale jak zwykle się przeliczyłam, michał znowu cyrki odstawiał, ewka się denerwowała a ja nie bardzo mialam ochotę co kolwiek z tym robić, w każdym razie nie nabrałam do nich większej sympatii ani trochę, wręcz przeciwnie wkurzali mnie nie raz i nie dwa, nawet nie zapytali czemu jestem smutna – choć myślę, że dość mocno rzucało ise to w oczy, a ja potrzebowałam się przed kimś wygadać, padło więc na ewkę, ale potem zaczęłam tego żałować, bo wiem, że zaraz będzie wiedzieć o tym cała ich rodzina (zapewne jak zawsze) aaa, spadam do łazienki...

myślę, że nie stało się nic... nic......


09 czerwca 2007, 01:19

nie udało mi się nic poukładać... pytanie stety czy niestety? nie spakowałam się też na jutrzejszy wyjazd więc jak wrócę do domu – znowu będzie zapierniczanie jak dziki bawół żeby o niczym nie zapomnieć... w kilku międzyczasach zdąrzyłam się nawet przespać, a teraz już umyta i ubrana w koszulkę siedzę jak zawsze pod tą cholerą zimną ścianą i jak zwykle zastanawiam się co by tu napisać, że widziałam małą Pawła? fajna dziewczyneczka z niej choć cały czas spała tyle, dość znowu dość...

spadam do łazienki, może tam sobie pewne...


08 czerwca 2007, 22:43

jutro po pracy wyjeżdżam, rzut beretem od domu ale zawsze to coś, mam andzieję, że nikt nic nie będzie mi już wypominał choć po nich można się wszystkiego spodziewać, z jednej strony chcę tam pojechać, bo wem, że być może troszkę zapomnę o codzienności a z drugiej nie chciałaby tracić ani minuty czasu na niebycie z Mamą, nawet wtedy kiedy nie myślę o tym, że może trzeba być dobrej myśli, bo wiara podobno czyni cuda to nie zawsze mi to wychodzi, boję się ale nie powiem żebym to lubiła...

Bez tytułu


07 czerwca 2007, 02:45

przestałam być tym kimś kim byłam kiedyś. Poprostu dobranoc i tylko tyle, bo tyle powinno wystarczyć...

Bez tytułu


06 czerwca 2007, 00:01

nic nie mam, nie wiem nic, zupełna pustka i jakby cisza... poszłam na spacer żeby przemyśleć sobie pewne rzeczy, okazało się dzisiaj, że Mama ma naczyniaka na wątrobie, cokolwiek by to nie było płakała i dużo spała, czytałam na jakimś forum, że to jakiś guzek, nie spodobało mi się to więc szukałam dalej, ponoć groźny zaczyna się robić gdy jego średnica ma około 4 cm, ten ma 7, ale pocieszam się, że moja Mama jest wspaniałą kobietą więc mam nadzięję, że nic złego ją nie spotka, jakoś tak przykro mi znowu:( a już było tak dobrze, zawsze coś się musi spierniczyć gdy już się wydaje, że jest ok?? na to wygląda, w poniedziałek kolejne badanie w szpitalu, ono pooć wykaże coś bardziej konkretnego i choć wiem, że Mama się go boi wiem, że będzie dobrze a pzynajmniej mam tką ogromną nadzieję (kto by pomyślał, że taka ze mnie pesymistka) może jakoś zasnę... dobranoc więc znów