Archiwum listopad 2007, strona 6


niedziela
11 listopada 2007, 11:33
dziwnie się  czuję, dzisiaj zachciało mi się płakać kiedy zobaczyłam starszą kobietę, która akurat zasłabła, nie wiem co jest grane ale jakoś dziwnie mi... a na 18 jadę do E. cóż...
11.XI
11 listopada 2007, 00:13
coś mi znowu smutno, znowu tyle ludzi mnie mija, a  ja praktycznie jak zawsze idę taka całkiem sama... ile do cholery tak można? kurwa mać, dość tego mam i nie będę mówić, że jest mi przykro, bo przeklinam, jakoś się trzeba wyładować... dzisiaj się dowiedziałam, że "pójdę na studia", ponoć jako jedna z niewielu się do tego nadaję, ale nie zgadzam się z tym zni nawet w 3 %, szybciej bym zrezygnowała niż się tam znalazła, po co się tak męczyć? bez sensu to wszystko
10
10 listopada 2007, 22:30
udało się wyjść chwilkę po 16, pierwsze dwie godziny zajęć wogóle się nie odbyły, bo kobieta ponoc nie wiedziała, że ma mieć jakieś lekcje, szlagb by ja trafił, bo do jasnej cholery płacą jej za to, że przeprowadza z nami to coś, a tu jak na razie na 8h z nią faktycznie posiedziała z nami 15 minut... uhhh i jak to nie być wściekłym? bez jaj, płacę to powinnam chyba dostać to co nam obiecali, nie? bez sensu... a po tym wszystkim chciała nas zmusić do siedzenia po zajęciach 4y godziny dłużej, bo inaczej biedactwo nie zdąrzy całego materiału z nami przerobić, niech się cholera jedna zacznie pojawiać jak trzeba a nie, że najpierw nie przychodzi a potem my mamy siedzieć nie wiadomo ile dłużej...
to już jest koniec...
09 listopada 2007, 23:53
mam gdzieś to co jutro może się wydarzyć, to, że nie mam tej cholernej prezentacji i że wogóle nie wiem co jutro będzie, w koncu to co ma się wydarzyć i tak zapewne się stanie, po co więc w to ingerować? żeby chociaż był w tym wszystkim jakiś cel... pieprzę to, jutro będzie ostatni zachód słońca i dzień też...
:(
09 listopada 2007, 21:35
coś dreszcze mam...