Archiwum październik 2006, strona 1


Bez tytułu
27 października 2006, 00:01

jutro kolejny niemiecki a ja znowu nie"odrobiłam" zadania pomimo tego, że obiecałam sobie, że tym razem zrobę wszystko jak i kiedy trzeba, miałam kupić książkę też jeszcze nie zdąrzyłam... głupie tłumaczenie (gdybym chciała to pewnie nie jedną chwilę na to wszystko bym znalazła) może nie będzie tak źle... podobno pozytywne myślenie to już połowa sukcesu (może warto więc spróbować?)

Bez tytułu
26 października 2006, 01:15

znowu zasnęłam przy komputerze, jutro więc będzie ciężki dzień, bo pobudka o 6.30... po południu idziemy odebrać auto od blacharza a co potem? dzisiaj chyba widziałam dwie spadające gwizdy, chyba, bo jednaj jakoś tak podejrzanie szybko spadła a druga znowu wydawało się, że za długo, nie mniej jednak przy tej drugiej zdążyłam pomyśleć życzenie – jestem głupia łudząc się, że spadające gwiazdy spełniają zyczenia ale cóż innego mi pozostaje?? no właśnie...

Bez tytułu
25 października 2006, 00:13

dzisiaj chyba jakoś tak bardziej odczuwałam potrzebę bycia blisko, smutno mi więc było, bo nawet nie miałam się do kogo przytulić (jakoś nie moge się do tego przyzwyczaić, że już od dawna nie mam)... czy ja się kiedyś doczekam??? wiem, że pewnie tak, pytanie tylko kiedy;(

Bez tytułu
24 października 2006, 00:00

dzisiaj jakieś same dziwne i głupie pomysły mi do glowy wpadały, za dużo chyba myślałam o tym co kiedyś było... chciałam napisać list ale sie rozmysliłam, potem doszłam do wniosku, że wyślę walentynkę (której i tak nie wyślę, bo i po co?) chciałabym żeby wóciło to co kiedyś było? tak troszkę chyba tak a może wcale nie troszkę a bardzo ale co z tego... wielkie gówno tak jak i moje życie na chwilę obecną;( tak straszliwie potrzebuję takiego ciepłego przytulenia, tak bardzo potrzebuję tego co było a nie jest, wsparcia i trzymania za rękę, którego już przwie nie pamiętam, tyle czasu już minęło a ja dalej sama jak palec nie chce tak już... a tak z innej bajki: w pracy znowu do dupy, co chwilę szef się wyżywał, wieczorem fajny film tyle, że do końca nie dotrwałam ("Dom nad jeziorem"), bo zasnęłam bynajmniej nie dlatego, że był nudny, podobał mi się ale i smutno mi było, bo... nie będę opowiadać filmu, kto chce to go zobaczy a kto nie chce to oleje dobranoc...

Bez tytułu
23 października 2006, 00:00

podobno weekend był... szkoda, że nie miałam okazji tego zauważyć – tak jakoś wyszło, dzisiaj cały dzień dzieciaki, bo wszyscy dziwnym trafem byli na obiedzie więc odpocząć się nie dało, potem wieczorem jakiś program, na którym znowu zasnęłam więc potem znowu dostałam opiernicz, że nie śpię w łóżku tylko na sofie przed telewizorem...;( uhhhh tym razem nie mam już sił do uśmiechnięcia się...