Archiwum październik 2006, strona 3


Bez tytułu
10 października 2006, 07:37

umówmy się, że już mi lepiej (choć nie do końca jestem o tym przekonana...)

Bez tytułu
10 października 2006, 00:01

umówmy się, że mi się humor poprawił... niby teoretycznie powinien, bo byłam u kosmetyczki a jednak rónicy w nastrojach dopatrzeć się nie mogę, nie chce mi się nic, jakoś tak podejrzanie znowu straciłam wiarę w lepsze jutro, a do tego wszystkiego zmarł Marek Grechuta, który straszliwie kojarzy mi się z podstawówką, jutro już pewnie mało kto będzie się tym przejmował ale ja tak nie potrafię, znowu smutny smutek mnie dopadł? na to wygląda...a koleżanka z pracy być może jest w ciąży (co tam, że jak przychodzą do niej dzieci to aż drgawek dostaje...) ja też tak chcę do jasnej cholery:( jutro o 16.30 podobno wszytsko się wyjaśni ale nie w mojej sprawie...

Bez tytułu
08 października 2006, 00:27

mam dość i prawie... w pracy spoko ale po niej już było gorzej, po młodą pojechałyśmy, potem do domu a po obiedzie Mamie odbiło i do fryzjera na Śląsk... ścinała ją dziewczyna z rodziny właściwie ale na mój gust nie najlepiej będzie wyglądać jak sobie sama głowę umyje (ale to chyba nie będzie mój problem...) zaraz się kładę, bo "gówniara" mi się podejrzanie z boku na bok przewraca dobanoc więc znów

Bez tytułu
07 października 2006, 01:21

później niż zwykle... jutro znowu mam dzeciaka, a może to już nie dzieciak,  w końcu 12,5 lat... źle się dzieje, mojemu bratu rozpada się małżeństwo a on już podobno nie ma siły go ratować, szwagierka mu powiedziała, daj mi 1000 zł miesięcznie i wynoś się, bo mam dość Ciebie i Tojego dziecka też (co tam, że to ich córka a nie jego) powiedział mi biedny, że gdyby wiedział, że tak będzie to nie kupowaliby mieszkania, w którym teraz mieszkaja, choć na początku nie było źle... żal mi go a dzieciaków jezcze bardziej, przynajmniej jutro Marta odpocznie (w przeciwieństwie do mnie) ale jej to chyba bardziej potrzebne... dobranoc, trochę się wyżaliłam i lepiej mi z tym choć wiem, że do pracy ciężko będzie wstać (coś trzeba poświęcić)...

Bez tytułu
06 października 2006, 00:56

alejpraca, praca i jeszcze raz praca... moi "przyjaciele" mieli dać znać jak już będzie coś wiadomo na temat porodu a tu cisza jak makiem zasiał, nie będę dzwonić, bo mam wrażenie, że się narzucam... mam to w d... na gówno mi tacy przyjaciele – o dupę ich rozbić, wkurzyłam sie na nowo, i błagam, nie tłumaczcie mi, że mają swoje problemy i swoje życie, ja to wiem jednak nie rozumiem tego co i jak robią...:( a wczorajsze pójście spać o 23 chyba dobrze mi zrobiło, chciałam to dzisiaj powtórzyć ale nie wyszło...dobranoc:( a gardło dalej boli...