Archiwum wrzesień 2005, strona 2


Bez tytułu
19 września 2005, 12:27

już na szczęscie po weekendzie... mam dośc i prawie, nie zrobiłam ani jednej z zaplanowanych rzeczy, dlaczego? bo dziecko mi przeszkadzało, uhhhh!!! teraz siedze i myśle jak by sobie życie ułatwić żeby się do soboty ze wszystkim wyrobić ale niestety pomysłów brak:( potem pewnie jeszcze coś napiszę, bo zaraz muszę się do miasta zbierać...

Bez tytułu
16 września 2005, 23:27

ok, wróciłam:) i tak jak przewidywałam lepiej mi jest... (w końcu wszystko się kiedyś kończy) a jutro weekend, ciężki weekend a nawet bardzo ciężki, bo sama się wpakowałam w córkę mojego brata gdyż moi rodzice wyjeżdżają i miałabym zostać sama (a po co skoro jest ktoś kto z miła chęcią spędzi ten czas ze mną?) więc głupia napisałam smsa do mojej bratanicy i jutro po nią jadę (co tam, że 14 lat młodsza jest?) ale obiecuję, że jak będzie dawać w dupę to na balkonie spędzi noc:D a może wcale nie będzie tak źle?? oby...

Bez tytułu
16 września 2005, 22:23

ja piernicze ale jestem zmęczona... czym? chyba tak po prostu, dlatego zaraz spadam się umyć (i liczę na to, że kiedy już to zrobię to samopoczucie mi się poprawi) a potem znając życie tu wrócę i może znowu coś napiszę? tego jeszcze nie wie nikt... ale już w krótce się okaże

Bez tytułu
16 września 2005, 01:02

dzisiejszy wieczór jak się okazało był pełen niespodzianek... nie koniecznie miłych, tzn. z pośród wielu, wielu aż jedna była sympatyczna, niespodziewanie odwiedził nas wujek, który akurat jest w Polsce (bo normalnie mieszka w Stanach) i przyjechał po "swoją" córkę (też przesymatyczna dziewczyna), byłam zaskoczona tą wizytą, bo aż raz u nas był a do Polski stosunkowo często przylatuje, następstwem teg było picie, bo On przyszedł z butelką jakiejś tam amerykańskiej wódki a potem Tata wykorzystał okazję i przyniósł kolejny litr (jeszcze weselnego) 90% syfu... na zakończenie dnia poszliśmy z psem na szybki spacer a po powrocie zaczęło się piekło, bo mama sprawdziła resztę wódek i okazało się, że dziwnym trafem na 4-y litrowe butelki i 8 półlitrowych aż jedna była z wódką a reszta z wodą (dlaczego? bo Tata je wypił i uzupełnił żeby się nikt nie zorientował...:() Mama wściekła powylewała wszystko a butelki wyrzuciła a Tata oczywiście oburzony, że on nic na ten temat nie wie, teraz śpi na dole i chrapie jak głupi a Mama na górze słyszę, że płacze do poduszki (jednak kiedy tam poszłam kazała mi iść spać, bo podobno już późno jest) zmykam więc:(

Bez tytułu
14 września 2005, 00:18

hmmyyy... co by tutaj napisać? dzisiaj już jesień faktycznie taka piękna nie była, deszcz, wiatr, ogólnie paskudna pogoda... i Tata znowu się czepiał jak rzep, wszystkich i o wszystko, Mamie biednej się Babcie śniły a po nich zawsze się kłóci z Tatą, dzisiaj nie mieli okazji, bo woleli ze sobą wcale nie rozmawiać:( chyba znowu ogarnęła mnie pieprzona niemoc, tak wielka, że nawet uczyć mi się nie chce... (ale jestem dzielna i tak łatwo się nie dam, bo w końcu "dam sobie radę i nie zmarnuję takiej szansy) i tak zaraz pod kołderkę zmykam, bo (znów) mam wszystkiego dość i prawie:( i jakoś nie specjalnie mam ochotę kilka "słów" usłyszeć, dobranoc więc:(