dzisiejszy wieczór jak się okazało był pełen niespodzianek... nie koniecznie miłych, tzn. z pośród wielu, wielu aż jedna była sympatyczna, niespodziewanie odwiedził nas wujek, który akurat jest w Polsce (bo normalnie mieszka w Stanach) i przyjechał po "swoją" córkę (też przesymatyczna dziewczyna), byłam zaskoczona tą wizytą, bo aż raz u nas był a do Polski stosunkowo często przylatuje, następstwem teg było picie, bo On przyszedł z butelką jakiejś tam amerykańskiej wódki a potem Tata wykorzystał okazję i przyniósł kolejny litr (jeszcze weselnego) 90% syfu... na zakończenie dnia poszliśmy z psem na szybki spacer a po powrocie zaczęło się piekło, bo mama sprawdziła resztę wódek i okazało się, że dziwnym trafem na 4-y litrowe butelki i 8 półlitrowych aż jedna była z wódką a reszta z wodą (dlaczego? bo Tata je wypił i uzupełnił żeby się nikt nie zorientował...:() Mama wściekła powylewała wszystko a butelki wyrzuciła a Tata oczywiście oburzony, że on nic na ten temat nie wie, teraz śpi na dole i chrapie jak głupi a Mama na górze słyszę, że płacze do poduszki (jednak kiedy tam poszłam kazała mi iść spać, bo podobno już późno jest) zmykam więc:(