Najnowsze wpisy, strona 482


...
22 marca 2004, 22:33

az mi glupio, bo ciagle tylko narzekam a to nie do konca tak jest, ale wiem ze wszystkich gowno to obchodzi, niestety trudno miec sztuczny usmiech na twarzy kiedy na kazdym kroku ktos mowi cos co ciebie akurat rani, na prawde nie wiem juz co i jak mam z soba zrobic, ale z kazdym dniem coraz mniej sily jest, ale gdyby cos to smierci tez juz sie nie boje...

Bez tytułu
08 marca 2004, 23:02

tak bardzo chce coś powiedzieć a nie wiem jak, nie wiem czy to kogo kolwiek interesuje więc nie wiem po co wogóle co kolwiek tu pisze... mój Tata (mój jedyny i najukochańszy Tata) jest kurwa mać chory, nie wiadomo czy to rak czy coś innego,ale ja mam wyrzuty sumienia, straszne wyrzuty sumienia, bo to kurwa ja prosiłam Boga żeby stało się coś co skłoni go do myslenia a Ten jak nigdy właśnie dziś mnie wysłuchał, teraz biedak palic nie może, pić też nie, ale wierze w to, że jakoś sobie z tym poradzi a ja cały czas bede przy nim... nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało, w końcu to jest mój Tata i jeśli nie z nim to już nie mam z kim pogadać, kocham go po prostu i nie miałam nic aż tak złego na myśli prosząc o coś co go poruszy, Tatusiu mój ukochany bardzo Cię przepraszam za wszystko i dziękuje za to, że jesteś, KOCHAM CIĘ i proszę nie zostawiaj mnie tutaj samej, bardzo Cię o to proszę, jeszcze nie teraz...

...
27 lutego 2004, 23:47

znowu siedze i.... mam już tego wszystkiego dość, w końcu ile czasu można tak siedzieć i "nic nie robić"? ile czasu można się zastanawiać nad sobą i nad wszystkim co mnie otacza? za każdym razem kiedy zaczynam myśleć o swoim marnym życiu dochodzę do tych samych wniosków, do wniosków, do których wcale nie mam ochoty dochodzić... a może faktycznie ten świat byłby lepszy beze mnie? ale mnie nie jest pisane przekonać się o tym choć tak bardzo bym chciała, uciekam w samotność, znowu uciekam...

Bez tytułu
15 lutego 2004, 17:33

taki piękny miał być ten dzień i nie wyszedł... obudziłam sie z bólem karku, pomyslałam: hmmyyy, pewnie źle spałam, okazało się, że przyczyna wbrew pozorom wcale nie leży w złym spaniu... zarzyłam jakieś mocne prochy przeciw bólowe, ale i one nic nie pomogly... w końcu zdecydowali, że najwyższy czas zadzwonić po pogotowie, które wcale nie kwapiło się z przyjazdem, do czasu ich przybycia okazało się, że nie jestem w stanie ruszać głową a ból był tak ogromny, że łzy pojawiały się przy każdej próbie jakiego kolwiek ruchu, dostałam zastrzyk, który też nic a nic nie pomógł i dowiedziałam się, że musze z tym iść do lekarza rodzinnego, bo to jest TYLKO postrzał... dziękuje bardzo za takie gówno, ide bo nie mogę tak siedzieć i się męczyć...trzymajcie kciuki żeby szybko dziadostwo przeszło

Bez tytułu
30 stycznia 2004, 23:48

no i po wszystkim właściwie... tzn. już jest pierścionek i wszystko inne też, aż jakoś tak dziwnie mi smutno z tego powodu, choć wiem, że straszliwie się kochają i dobrze, w końcu do czegoś razem już doszli, tyle lat... tak pieknie, kolacja we dwojke na zamku, sympatyczna atmosfera i nic więcej, bo cóz im więcej do szczęścia potrzeba jak mają siebie... Na prawde bardzo się cieszę , że są ze sobą tak bardzo szczęśliwi... a łzy wcale nie świadczą o tym, że coś z mojej strony jest nie tak, po prostu czóje, że zostane tu calkiem sama:(