Archiwum 22 stycznia 2006


Bez tytułu
22 stycznia 2006, 23:43

M. ucieszył się z prezentu ode mnie, z resztą Rodzice też sobie chyba trafili... generalnie nie było tak źle jak się zapowiadało... dwa "małe" rozwrzeszczane chłopaki goniły po domu a ich rodzice nie reagowali w żaden sposób, głowa mnie bolała od tego jak jasna cholera, ale na szczęście długo nie siedzieli, bo zebrali się przed 19 jakoś (siedzieli podobno od przedpołudnia, więc tamci też już mieli dość i prawie...) a żeby było śmieszniej to się okazało, że jednak nie wszystkie prace oddałam została fizyka

 

 

Bez tytułu
22 stycznia 2006, 10:17
zabieram się do napisania tej notki już od dłuższego czasu, ale ciągle jest coś ważniejszego do zrobienia... ostatnio znów ciągle mi smutno, bo po pierwsze zmarł ksiądz Twardowski a bardzo podobała mi się jego poezja "śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostają po nich buty i telefon głuchy..." i po drugie to co zazwyczaj... Tacie znów odpieprza i chodzi nabuzowany jak cholera i po mnie też jeździ - nie wiem czy nie potrafi sobie tego odmówić czy tak po prostu jest mu lepiej?:( kurwa jak ja mam tego dość:(( a prace wszystkie pooddawałam i dzięki temu przez chwile byłam szczęśliwsza, dzisiaj impreza u szwagra, wczoraj u brata, zajebiście by było gdyby nie to, że Tata siedział obrażony a solenizantka nie wiedziała czy to ona jest temu winna... płakać mi się chce, ale jak zwykle nikogo to nie obchodzi:(