Najnowsze wpisy, strona 476


:(
07 stycznia 2005, 00:28

kurwa... wróciłam z pracy upieprzona jak dziki osioł i co? znowu zobaczyłam zalanego w cztery dupy tatusia z kolegą jeszcze z lat szkoły średniej i jego żoną, wszyscy pili, bo przecież była okazja ale ojciec jak zwykle najwięcej i najszybciej, żeby przypadkiem ktoś nie wypił więcej niż on (bo przecież on jako gospodarz nie może być stratny), potem się dowiedziałam od niego samego, że jest palantem, ale nie potwierdziłam tego choć może powinnam:( taki ze mnie osioł... Rzygać mi się chce a gdy ktoś mnie na piwo zaprasza to od razu mam przed oczami widok ledwo trzymającego się na nogach Taty, ile tak można i co mogę zrobić żeby skończył z tym gównem, które się zwie alkohol, żeby przestał w końcu ranić całą moją rodzinę i siebie samego pewnie też?, bo z nim to jest tak, że najpierw wszystko go wali a już pięć minut później boi się wszystkiego, na prawdę mam już dość tego, ale nie stać mnie na wynajęcie choćby nawet jednego pokoiku, w którym nikt by mi nie wyciągał pieniędzy z portfela, w którym czułabym się bezpieczna jak w domu (choć w domu właściwie też czuć się tak nie mogę)

:(
04 stycznia 2005, 23:42

wszystko znowu jest nie do końca tak chciałam żeby było... ale postanowiłam mieć wszystko w dupie, bo tak chyba będzie dla mnie samej najlepiej a jeśli się mylę to innym razem pomyślę co powinnam zrobić (ja już chyba nie potrafię się nie przejmować, żyć tak normalnie jak każdy chciałby żyć, mam miękkie serce a dupę chyba jeszcze bardziej miękką i to dlatego tak bardzo mnie boli wszystko to, co się tutaj dzieje... jakoś nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić, może dlatego, że nie ma kogoś, kto przytuliłby mnie i powiedział "nie przejmuj się wszystko jest ok i wcale nie powinni się czepiać, wiem, że się starasz i nikt tego nie docenia ale masz jeszcze mnie" nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym mieć obok siebie kogoś kto by mnie zrozumiał) bo już dość mam zastanawiania się nad tym jaki sposób odejścia był by najlepszy, a może powinnam przestać się zastanawiać a przejść w końcu do czynów? na prawdę nie wiem już, co mam robić:(

Bez tytułu
03 stycznia 2005, 23:53

ojoj, sprawdzając swoją ostatnią notkę dotarło do mnie, że jest 2005 rok i przeraziło mnie to, bo ten czas tak szybko leci, kolejny rok więcej na karku, kolejny rok... (nie wiem co, ale na pewno kolejny) po prostu 2005 ale nawet ładnie to wygląda 3 styczeń 2005 roku... ok, chyba zaakceptowałam już (z resztą i tak nie mam żadnego wpływu na zmianę np. na 2009-bo lubię 9:)) a skoro nie wygląda tak źle to może też taki zły nie będzie??? oby...:)

Bez tytułu
03 stycznia 2005, 23:45

chyba jednak nie warto... kiedy rano się obudziłam jeszcze przy otwrciu oczu miałam calkiem pozytywne nastawienie do tego "pięknego" świata ale kiedy tylko zwlekłam się z łóżka okazało się, że wcale nie jest tak pięknie... jaki z tego morał? choćbym nie wiem jak sobie wmawiała, że będzie dobrze i tak nie będzie... zderwowałam się więc idę spać a może warto książkę jakąś poczytać - może "zapiski psychopaty"? no dobra, nie jest aż tak źle skoro chce mi się tak pieprzyć trzy po trzy ale już na mnie coponiktórzy warczą więc teraz nastąpi bardzo szybki koniec gdyż nie chce znowu być tą złą i niedobrą... dobranoc wszystkim i wszystkiemu

Bez tytułu
02 stycznia 2005, 22:24

w dupie mam cały ten świat, usłyszałam dzisiaj piosenkę i jakoś tak mi w głowie została "lecę, bo chcę lecę, bo życie jest złe" i jakby nie patrzeć zgadzam się z tym jak jasna cholera, smutne to jest, ale cóż ja moge na to poradzić??? nie wydaje mi się, żeby moje dobre chęci w jaki kolwiek sposób były w stanie uleczyć ten porąbany świat... aż odechciało mi się wszystkiego, kolejny już raz...:( a może jednak kiedy jutro otworzę oczy świat stanie się piękniejszy? wiem, że nie i wiem też, że straszliwe się powtarzam ale jak widać tak widocznie już musi być