Archiwum wrzesień 2007, strona 5


t. też mam w d.
12 września 2007, 21:17
dlaczego nie potrafię cieszyć się z tego co mam, bo tak naprawdę nie mam nic? znowu wszystko bez sensu, mój optymizm kolejny raz poszedł do lasu się... ale powiedzmy, że mniejsza z tym gdzie się podział i co teraz robi gdzieś tam... dzwoniła dzisiaj znowu ta sama "koleżanka" z pytaniem niby co tam słychać i wogóle a w gruncie rzeczy (jak każdemu) chodziło jej o coś zupełnie innego, może ostro ją potraktowałam ale nie przejmuję się tym... ciekawe jak długo wytrzymam, nic mi się już nie chce:( miałam nie smutać i nienarzekać, znowu nie dotrzymałam słowa
Bez tytułu
11 września 2007, 22:54
dzisiaj byłam z siebie dumna,poszłam zrobić część badań, bez żadnego zmuszania mnie czy choćby nawet gadania, poprostu wyszłam i poszłam a potem wróciłam i było mi tak jakby lepiej, że zebrałam się w końcu sama w sobie bez żadnego dopingu najbliższych zrobiłam coś co planowałam już od jakiegoś czasu, czasem to nie takie proste ale tym razem udało się:)
:)
11 września 2007, 21:36
nawet nie wiedziałam, że tyle osób mi tak dobrze życzy:) fajnie to wiedzieć obym wytrzymała, bo nie moge przecież Was zawieść, tak sobie myślę czy aż tak pozytwne myślenie może wszystko zmienić i nie wiem, łatwo nie jest ale staram się jak mogę... na razie się nie będę rozpisywać bardziej
Bez tytułu
10 września 2007, 23:31
koniec użalania się nad sobą, od teraz postaram się być większą optymistką, pewnie do pierwszej porażi ale chyba warto spróbować... /obiecałam to po raz kolejny/
znowu nie będzie tego cholenrego tytułu......
10 września 2007, 21:21
w radiu znowu same meancholijne piosenki lecą, pisenki o tym i o tamtym czego akurat teraz tak cholernie mi brakuje ale staram się być dzielną, bo niby co innego mi pozostaje? to nie prawda, że Ciebie tu nie ma...:( w sobotę podobno będę mieć dziecko do bawienia, świetnie: szkoła, dziecko, coś jeszcze? jakoś tak jestem dzisiaj bardziej na NIE... dopadła mnie jesienna zaduma czy jakies inne g...? sama nie wiem, siedzę sobie znowu sama w tym cholernym pokoju i myślę co by było gdyby to i tamto, po co? nie mam pojęcia, chyba tylko dlatego, żeby po raz kolejny uświadomić sobie jak bardzo "szczęśliwa" jestem, kogo ja próbuję oszukać? jasna dupa, znowu wszystko źle, już przestało mi się to podobać, dość mam tej głupiej "wolności" tak się w końcu nie da na dłuższą metę, może faktycznie powinnam się spotkać z tym kimś? bez sensu z moim nastawieniem na NIE, chyba już nie potrafię cieszyć się życiem (a z drugiej strony co to za życie?) idę sobie dalej, może na coś trafię i a nóż się nie potknę...