dlaczego nie potrafię cieszyć się z tego co mam, bo tak naprawdę nie mam nic? znowu wszystko bez sensu, mój optymizm kolejny raz poszedł do lasu się... ale powiedzmy, że mniejsza z tym gdzie się podział i co teraz robi gdzieś tam... dzwoniła dzisiaj znowu ta sama "koleżanka" z pytaniem niby co tam słychać i wogóle a w gruncie rzeczy (jak każdemu) chodziło jej o coś zupełnie innego, może ostro ją potraktowałam ale nie przejmuję się tym... ciekawe jak długo wytrzymam, nic mi się już nie chce:( miałam nie smutać i nienarzekać, znowu nie dotrzymałam słowa
uwierz na słowo:)
Dodaj komentarz