Archiwum marzec 2006, strona 4


Bez tytułu
05 marca 2006, 23:08

miałam rację co do dzisiejszego dnia a właściwie nie dnia a popołudnia... dzieciaki wariowały jak głupie a ja jak zwykle wszystko robiłam źle:( moja siostra i brat zauważyli, że znowu jestem jakaś dziwna, ale nie specjalnie się tym przejęli, rodzice byli prawie pewni, że w szkole coś zawaliłam i moje tłumaczenia, że czasem człowiek tak ma, że go wszystko drażni nie pomagały:( już na prawdę nie mam siły do tak porąbanego życia w pojedynkę:((

Bez tytułu
04 marca 2006, 23:53

szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła... dzisiaj po raz pierwszy była moja "ulubiona" historia, ale nie będę ściemniać, że było fatalnie, w sumie nauczyciel dość młody i wydawało mi się na pierwszy rzut oka, że dość sympatyczny (oby pozory nie myliły) stwierdził, że ma nadzieję, że uda mu się nas zachęcić do zdawania jego przedmiotu na maturze (nie sądzę, ale też nie mówię nie) jutro powtórka z rozrywki, cała niedziela zajęć a potem powrót do domu i spotkanie się z moją "ukochaną" bratanicą, (bo podobno jutro mają być na obiedzie...) pora więc iść spać, bo inaczej jutro nie wstanę...:)już mi troszkę lepiej, choć mogłoby być jeszcze lepiej

Bez tytułu
03 marca 2006, 23:07

niby nowy dzień a jednak znów nie różnił się niczym od każdego poprzedniego... może jedynie tym, że miałam dzisiaj niemiecki i okazało się, że trwał nie godzinę a dwie i co? wróciłam do domu i jak zwykle oberwałam, bo "znowu się gdzieś włóczyłam" (nie wiem dlaczego do moich rodziców czasem nie wszystko dociera) przecież ja mam już 25 lat, więc nawet gdybym była Bóg wie gdzie to chyba mam do tego prawo, nie? uhhhh... zeszło ze mnie trochę złości więc moje samopoczucie jest już lepsze, choć mogłoby być lepiej, zaraz musze iść spać, bo rano znowu pobudka o 7 i zapierniczam do centrum, bo tak wyszło, że w ten weekend znowu mam zajęcia...

 

 

:(
02 marca 2006, 23:26

złapałam kolejnego doła... Tata ostatnimi czasy znowu daje w dupe, bo czepia się wszystkich i dosłownie o wszystko a żeby tego było mało - znowu pije, krew mnie zalewa, bo mam już dość słuchania pretensji o byle gówno, sprzeczek, narzekań i przekleństw na psa, powrotów do domu też mam dość (czasami zastanawiam się czy wogóle mam po co wracać) Mama ciągle przez niego chodzi smutna i chyba nie ma z kim o tym porozmawiać a ze mną mam wrażenie, że nie chce, z resztą ja też nie mam z kim pogadać... dzisiaj znów była moja moja siostra i oczywiście zauważyła i ona i jej mąż, że coś mnie gryzie, początkowo próbowałam się bronić, że jest ok ale jak odprowadzałam ich do auta to mi powiedziała "nie daj się Tacie, wiem przez co przechodzisz i wcale Ci tego nie zazdroszczę", wiem, że ona wie ale co mi z tego? cieszę się, że stoi po mojej stronie nie mniej jednak już sama nie wiem jak mam sobie to wszystko tłumaczyć, smutno mi więc jak cholera i płakać mi się chce, bo ja też do cholery jestem człowiekiem i potrzebuje choć raz na jakiś czas usłuszeć coś miłego...:( wyżalilam się trochę więc może teraz mi już będzie lepiej?