04 marca 2006, 23:53
szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła... dzisiaj po raz pierwszy była moja "ulubiona" historia, ale nie będę ściemniać, że było fatalnie, w sumie nauczyciel dość młody i wydawało mi się na pierwszy rzut oka, że dość sympatyczny (oby pozory nie myliły) stwierdził, że ma nadzieję, że uda mu się nas zachęcić do zdawania jego przedmiotu na maturze (nie sądzę, ale też nie mówię nie) jutro powtórka z rozrywki, cała niedziela zajęć a potem powrót do domu i spotkanie się z moją "ukochaną" bratanicą, (bo podobno jutro mają być na obiedzie...) pora więc iść spać, bo inaczej jutro nie wstanę...:)już mi troszkę lepiej, choć mogłoby być jeszcze lepiej