Najnowsze wpisy, strona 409


Bez tytułu


11 maja 2007, 00:24

pora spać, ile można grać i udawać, że się nie śpi? (w zasadzie może nawet nie udaję, ale oczy mi się już kleją, a jednak twardo nie chcę spać) tak więc notka na kolejny dzień też już jest jak by co:) oooo, znowu sobie śpiewam, tym razem jednak w myślach:

Czego chciałeś..? czy dostałeś z życia to, co wyśniłeś jasną nocą w płytkich snach? czy szukałeś..? czy dostałeś z życia to, co wysniłeś? czy wiedziałeś dawno już, że spotkamy się przed lustrem twarzą w twarz...
Choć przywitaj ze mną nowy dzień czai się za oknem w bladej sukni nieba...
choć nie będzie łatwo jednak wiem w Twoich oczach znajdę spokój, więcej wcale mi nie trzeba... czy pomyślny powiał w plecy wiatr? czy pod górę przyszło toczyć ciężki głaz? czy to głowa, może serce spały, gdy stać człowiekiem się dorosłym chciałeś raz... gdzie kobiety, których miałeś w ręku los... szczery usmiech, częściej gorzkie, gorzkie łzy... czy pamiętasz jak czekały na Twój znak chętne rodzić Tobie dzieci choćby dziś. Chodź przywitaj ze mną nowy dzień czai się za oknem w bladej sukni nieba...
choć nie będzie łatwo jednak wiem w Twoich oczach znajdę spokój więcej wcale mi nie trzeba... Chodź przywitaj ze mną nowy dzień czai się za oknem w bladej sukni nieba choć nie będzie łatwo jednak wiem w Twoich oczach znajdę spokój, w Twoich oczach znajdę spokój...

Bez tytułu


10 maja 2007, 23:23

wczoraj blogi przestały działać – do tej pory nie wiem dlaczego – w "kogo" kolwiek się nie wchodziło wszędzie był tylko 03 2003, nawet na blogach, które powstały dopiero 02 2007 – niby pikuś a jednak nie do końca, bo chciałam napisać notkę a dzisiaj już nie pamiętam o czym... nic, trodno, nie to nie, może nie była mi ona pisana? i na tym skończę swoje rozważania na ten temat. Dalej nie znam planu sobotnich i niedzielnych zakęć, nie wiem czy się cieszyć z tego powodu czy wręcz przeciwnie ale póki co znowu się tym nie martwię;), co jeszcze? hmmyyy... nie wiem, chora jestem w dalszym ciągu więc z tegopowodu mam brak chęci do czego kolwiek ale staram się jak mogę żeby mi się poprawiło i nawet jakieś lekarstwa zażywam (co tam, że nie bardzo widzę efekty...) dość, wystarczy, jutro będzie więcej, uhhh niemiecki, ciekawe czy tym razem dotrę na  niego

Bez tytułu


08 maja 2007, 22:40

oglądnęłam dzisiaj film, jestem z siebie dumna, gdyż od samego początku do samego końca (nota bene "Jaś Fasola na wakacjach"), kilka razy nawet zdarzyło mi się uśmiechnąć:) ale teraz już jestem w łóżeczku i coś mi się wydaje, że dzisiaj szybko zmorzy mnie sen, zatem dobranoc? czemu nie? dobranoc...

Bez tytułu


08 maja 2007, 00:09

tak naprawdę to jest jeszcze ciągle wczorajsza notka, myślałam, że po weekendzie będzie łatwiej wrócić do pracy, bo niby weekend jak to weekend a tu kicha, pomyliłam się znowu ale dzisiaj topestka, taki jakby trochę pikuś, bo byłam wygodna i rano pojechałam samochodem i też nim wróciłam, a jutro już skończy się wygoda i życie zapewne znowu stanie się bardziej złośliwe, ponieważ zaraz mi autobusy zaczną uciekać z przed nosa a może wręcz przeciwnie? ;) niee, sądzę żeby kierowcom się odmieniło i chcieli czekać na "dobiegających" a poza tym niby co ciekawego mogło by się wydarzyć podczas mojego powrotu do domciu? wolałabym żeby "nic" nadzwyczajnego się nie stało ale kto wie co przyniesie jutro? hmmyyy, z tego co pamiętam,  obiecałam sobie i nie tylko, że wezmę się za pisanie prac? znowu mi to nie wychodzi, a obietnice poszły sobie do lasu... a tak zmieniając temat to miała być długa notka ale co ja tu znowu mogę napisać? hmmyyy... do piątku już powiedzmy, że nie daleko, a jaki z tego morał? szkoła, szkoła i jeszcze raz ta zakichana szkoła, a gardło nie powiem żeby mnie mniej bolało, całe opakowanie tabletek zjadłam, bo cóż innego mogłam zrobić? niestety nie bardzo przepadam za płukaniem gardła wodą z solą, w pracy z resztą  i tak jej nie miałam:) (każde wytłumaczenie jest dobre;)) a utro już ostateczny termin, choćby nie wiem co biorę się za "siebie" a może bardziej za te zakichane prace... dobranc więc dzisiaj już powolutku, bo dzisiaj chyba już nie myslę a jutro w koncu będę mieć świeży umysł, a świeższy niż dziś to już napewno

Bez tytułu


06 maja 2007, 22:30

ciężko było ale przeżyłam... dzieciaki mi na nerwach działały, szczególnie jeden 2-u letni chłopiec – chyba po mamusi taki upierdliwy, co chwilę wycierał o wszystkich nos, drapał, kopał, szczypał i mówił tak, że nie dało się go zrozumieć, ponoć mam dobre podejście do dzieci ale dzisiaj jak bum cyk cyk miałam dość, potem jeszcze Marta jak to Marta zaczęła nudzić "nudzi mi się" albo "chodźmy na górę do nich" idź, "nie, bo ja chcę z Tobą" a co mnie to obchodzi? wkurzona więc byłam pod koniec straszliwie, Tata bidunia też widziałam, że już miał dość a do tego ten ukrop, 17 osób w niewielkim pokoju, w którym okna nie można było otworzyć żeby się dzieciaki nie poprzeziębiały, mam nadzieję, że nie prędko będzie powtórka z rozrywki a chrzciny same w sobie prawie jak to chrzciny, co tam, że ksiądz na mszy zapomniał o chrzcie i cała ceremonia miała miejsce już po mszy, niby fajnie, bo stało nas tam może 10 osób ale trochę głupio, że ksiądz przeoczył ten fakt, cóż – widać różnie bywa... a ja chora, katar jak skurczybyk i ten cholerny ból gardła, skąd to się znowu przyplątało??? nie mam pojęcia a siostra ponoć wieczorem dzwoniła, że przegieliśmy z prezentami, bo po co im tyle kasy? Mama stwierdziła, żeby nie narzekała, bo przecież im się przyda a ta na to: "tak, ale i tak Was opierniczę jak się zobaczymy"