Najnowsze wpisy, strona 400


Bez tytułu
24 września 2006, 23:42

Mama rano się poświęciła i wyszła z psem a chwilkę po tym poszła do kościoła... ja później z Tatą ale ksiądz tak głedził, że myślałam, że do końca mszy nie doczekam (a jednak) nie mniej jednak Tata nie miał wesołej miny kiedy już wyszliśmy, oczywiście w drodze powrotnej musiał wypić piwo, bo inaczej byłby chory (co tam, że4 na śniadanie już jedno było:() potem przyszedł brat z "uśmiechniętą" żoną i dzieciakami a na zarym końcu przyszła jeszcze siostrzyczka - wszyscy na obiad... a od jutra nowe godziny pracy... usypiam więc kolejny raz dobranoc

Bez tytułu
24 września 2006, 00:00

po dzisiejszym dniu jestem urąbana jak rzadko kiedy... praca, potem nagle rodzice przyjechali, bo postanowili mi buty kupić (niby fajnie i bez problemu, bo byłam zdecydowana na takie same jakie mam a jednak trochę inaczej sobie to wszystko wobrażałam..., potem znowu jakieś zakupy i jeżdżenie od jednego do drugiego marketu, w następnej kolejności dom i sprzątanie (szkoda tylko, że znowu sama musiałam wszystko zrobić...) ale w "nagrodę" wieczorem oglądnęłam z Mamą jakiś film (tytuł mi wyleciał ale nawet niezły był, mnie się podobał a Mamie ponoć nie bardzo ale nie wiem co jej nie pasowało) tyle chyba, po krótce streściłam to co dzisiaj "zrobiłam" a w pracy było fajnie, czyżby dlatego, że bez szefa? wiem, że tak ale głośno nie będę tego mówić;)

Bez tytułu
23 września 2006, 00:00

kolejny bezefektowny dzień... już nie mam siły w pojedynkę dźwigać tego ciężaru, jakim jest życie...:(

Bez tytułu
20 września 2006, 22:54

gdybym tylko miała inną możliwość pracy pieprznęłabym tą cholerną robotą, mojemu szefowi wydaje się, że taki wspaniały jest, bo tylu pracowników zatrudnia a my go na rękach nie chcemy nosić, co za... coś mi się wydaje, że już długo mogę nie wytrzymać i może jak w końcu powiem co mi na sercu  leży to mi ulży... uhhhhh

Bez tytułu
19 września 2006, 23:55

Tata miał być dzisiaj na meczu i co? wybiła godzina 20 a ten wszedł do domu... co tam, że zalany jak jasna cholera... Mama się wściekła i nagadała mu, że teraz to już bez opamiętania pije, świątek, piątek czy niedziela, potem chciała oglądnąc co kolwiek innego niż mecz to się oczywiście nie dało, podobno był pod stadionem ale nie wszedł na niego, bo nikt nie wchodził i on też nie miał tam być, podobno przez "cholerny" zarząd drużyny... potem miał do mnie dużo do powiedzenia na Mamy  temat i wtedy i ja mu nagadałam, że takiej żony to ze świecą szukać, potem nie wiele pamiętam, bo usnęłam... teraz jeszcze ciągle niestety jestem:( może jutro będzie lepiej? pewnie nie