10 października 2006, 00:01
umówmy się, że mi się humor poprawił... niby teoretycznie powinien, bo byłam u kosmetyczki a jednak rónicy w nastrojach dopatrzeć się nie mogę, nie chce mi się nic, jakoś tak podejrzanie znowu straciłam wiarę w lepsze jutro, a do tego wszystkiego zmarł Marek Grechuta, który straszliwie kojarzy mi się z podstawówką, jutro już pewnie mało kto będzie się tym przejmował ale ja tak nie potrafię, znowu smutny smutek mnie dopadł? na to wygląda...a koleżanka z pracy być może jest w ciąży (co tam, że jak przychodzą do niej dzieci to aż drgawek dostaje...) ja też tak chcę do jasnej cholery:( jutro o 16.30 podobno wszytsko się wyjaśni ale nie w mojej sprawie...