Archiwum luty 2007, strona 2


Bez tytułu
16 lutego 2007, 23:47

Dzisiaj był jakiś szybki dzień... najpierw praca, potem "niemiecki" w zasadzie już w domu, potem fryzjer i kosmetyczka a teraz już łóżeczko...

Bez tytułu
15 lutego 2007, 21:52

chyba kolejne przesilenie mnie dopadło a razem z nim totalna niechęć dosłownie do wszystkiego... więcej nie napiszę, bo w zasadzie nie ma o czym... (ale nie jest aż tak źle jak czasem bywało, tym razem to jest tylko niechęć, życia jeszcze cągle mi się nie odechciło;)) więc myślę, że nie ma się czym za bardzo martwić a żeby było weselej jutro nie mam niemieckiego (co tam, że za tydzień będęmusiała na niego pójść) ważne, że jutro "wolne" popołudnie...

Bez tytułu
12 lutego 2007, 23:27

dzisiaj widziałam się z "psiapsiułą", byłyśmy razem na tzw. zakupach bynajmniej nie dlaego, że ja tego chciałam, poprostu zapytała w sobotę czy bym się z nią nie przeszła gdzieś, bo nie ma w czym chodzić po ciąży więc jak zwykle się zgodziłam, kupiła ponoć "tylko" 2 bluzki więc była średnio zadowolona ale ja za to bardzo, bo i mnie się jedna trafiła,ciekawa jestem tylko jednej rzeczy czy kiedykolwiek ją ubiorę, nawet to, że wychodzę z założenia, że wszystko przyjdzie w swoim czasie mnie do tego póki co nie przekonuje, ale kto to może wiedzieć? jakoś tak znowu podejrzanie mi dziwnie, niby humor mam dobry a jednak jakoś mi smutno:( znowu mi się to nie podoba...

Bez tytułu
11 lutego 2007, 22:23

walentynki kolejny raz opanowały cały świat, wszędzie pełno serc i zniżek dla par... jakoś tak dziwnie sztucznym jest dla mnie dzień 14 lutego, co roku to samo... a co do wczorajszego dnia, a właściwie nocy to nie powiem, że ją odespałam, bo bym skłamała a wszystko dlatego, że wróciłam do domu coś koło 3 nad ranem, bo tak "super" zabawa była... pomimo tego, że miałam ochotę kilka razy wyjść wcześniej zostałam do samego "końca, jakoś nie udało mi się wyjść wcześniej, pikuś, w końcu z "przyjaciółmi" byłam więc dobrze się bawiłam, nie mniej jednak pobudkę miałam coś koło 8.30, bo niby z jakiej okazji miałabym się chociaż raz wyspać, przecież trzeba było pojechać do wielkiego marketu po spodnie dla Taty, co tam, że na 10 sklepów w nim może do jedngo wszedł nie mając wcale na to ochoty, po wielu wybrzydzaniach w końcu jednak kupił, choć sobie strasznie w brodę pluł, że kosztowały ponad 200 zł, to było koszmarne przeżycie, koło południa znowu siostrzyczka na obiedzie ale popołudnie nawet szybko zleciało, potem wieczór, sama się zdziwiłam, bo o 20.00 miałam już łazienkę z głowy i w zasadzie byłam "gotowa" do spania, i wtedy przyszła mi ochota na puszeczkę kukurydzy, a że wczoraj się w 2 takowe zaopatrzyłam wystarczyło więc wyciągnąć jedną taką z szafki, bo od wczoraj tam już stała i co więcej wygrałam z nią (tak wysżło, że znowu to ona nie przetrwała tego starcia, ale za to jaka pyszna była;)) dobra, tyle, bo pomysłów na napisanie czegoś więcej całkowicie brak... dobranoc więc? trochę głupio mówić dobranoc o tej porze ale trudno, jeszcze chwilkę znając życie tu posiedzę...

Bez tytułu
09 lutego 2007, 22:18

byłam dzisiaj u mojej siostrzyczki, jaka jest zakochana w swojej córeczce ciężko  byłoby mi opisać... ponoć nie powinno się tak myśleć a co dopiero mówić ale straszliwie jej zazroszczę tego uśmiechu na twarzy i kogoś z kim zawsze może pogadać:( niestety mnie tego brakuje–czasami nawet bardzo ale jeszcze ciągle czekam cierpliwie kiedy skonczy się takie życie...