Archiwum luty 2007, strona 1


Bez tytułu
23 lutego 2007, 23:11

mam nadzieję, że nie będzie już smutnych notek... ponoć tak nie można – ok, spróbować mogę a nóż się uda;) dzisiejszy dzień minął praktycznie jak każdy inny;)

Bez tytułu
22 lutego 2007, 22:57

notka? dzisiaj jej nie będzie...

Bez tytułu
21 lutego 2007, 23:45

dzisiaj rano otworzyłam kalendarz żeby coś w nim zapisać i co? wróciły wszystkie wspomnienia, wspólne spacery, rozmowy... dlaczego? bo dzisiaj w zasadzie już "były" jego urodziny, zrobiło mi się więc smutno ale postanowiłam, że nie pokażę tego po sobie, nie wiem czy się udało ale w drodze do pracy rozmowna nie byłam, chciałabym mu życzyć wszystkiego co najlepsze, nic więcej nie powiem, bo już mi świeczki w oczach stoją a może tylko tak mi się wydaje? sama nie wiem czego chcę? wiem tylko jakoś tak nie potrafię się określić, chociaż tyle dobrze, że gdzieś jest taki Ktoś kto potrafi mi dobre słowo powiedzieć, dziękuję;) oby dobranoc...

Bez tytułu
19 lutego 2007, 23:10

co za dzień? spać się chciało non stop a do tego cholerny ból glowy przez prawie cały dzień, chyba faktycznie ciśnienie poleciało na łeb, trudno, trzeba się przyzwyczaić, ale to pikuś mając w bliskiej perspektywie wolny weekend;) – ten albo następny, szkoła jakoś tak się poprzesówała, że dopiero za trzy tygodnie będzie więc trzeba korzystać, że szef nic o tym nie wie, coś wykombinuję żeby za często do pracy nie pójść... nie wiem jeszcze co ale znając siebie coś na pewno. W końcu choćby dzisiaj temperatura nie przekroczyła 14,5ºC więc za cieplo nie było ale walczyłam z "mrozem" za pomocą gorących herbat i powiedzmy, że to właśnie dzięki nim je pokonałam... tyle (póki co) mam do powiedzenia na ten i każdy inny temat pewnie też, dobranocka więc wszystkim:) taka dobranocka z uśmiechem może nawet...

Bez tytułu
18 lutego 2007, 22:53

jak ja nie lubię poniedizłaku? różnie z tym bywa, czasami jest do zniesienia a czasem nie mogę się doczekać powrotu do domu... hmmyyy, zastanawiam się czasem dlaczego ta mam i za każdym razem dochodzę do takich samych wniosków, że weekend znowu był za krótki ale pocieszam się, że jak już skończe szkołę to co druga sobota będzie całkowicie wolna i nie będę się przejmować tym, że 2 razy w miesiącu będzie trzeba sięruszyć do pracy, może nawet uda mi się to polubić (chyba tylko wtedy kiedy pracę zmienię ale póki co niestety nie ma na to żadnych widoków) zobaczymy jak mi się życie "za jakiś czas poukłada...