07 grudnia 2005, 23:25
chyba jestem chora, nawet napewno... gardło mnie boli tak, że przełknięcie śliny jest dla mnie straszliwym problemem, niby nic a jednak, głowa też nie ustępuje, co jest grane, zima jakaś czy inne badziewie?:(
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
chyba jestem chora, nawet napewno... gardło mnie boli tak, że przełknięcie śliny jest dla mnie straszliwym problemem, niby nic a jednak, głowa też nie ustępuje, co jest grane, zima jakaś czy inne badziewie?:(
jutro mam oddać pracę kontrolną z majcy, pikuś, że jeszcze jej nie widziałam na oczy (choć w internecie podobno jest od jakiegoś czasu...) znając życie będę ją w szkole pisać chwile przed majcą, czy ja jestem normalna? dobra, wiem, że nie, bo przecież chcąc zdać maturę powinnam się trochę więcej przykładać, tym bardziej, że wszystko to czego się uczę to dla mnie tylko powtóki...:( idę spać, bo jutro "ciężki" dzień
Tata wczoraj kilkukrotnie się dusił ale kiedy Mama chciała mu pomóc reagował tylko jednym słowem: "spierdalaj" - smutne to ale co ja znowu mogę z tym zrobić? dzisiaj idzie na wyciągnięcie szwów ale powiedział, że nie będzie nic mówił lekarzowi o tym przyduszaniu,bo i tak mu nic nie poradzi:( jak mnie wszystko boli... czekałam na weekend z utęsknieniem ale okazało się, że muszę iść do szkoły, w przyszły zapewne do pracy:( ponarzekam to mi się lepiej na pewno zrobi... idę spać jeszcze na godzinke, może kiedy się obudzę będzie wiosna? wiem, że to mało prawdopodobne ale trzeba mieć jakąś nadzieję, nie? a w pracy będę walczyć z niemieckim a nóż się uda...
jutro już czwartek... niemiecki coraz bliżej podobnie jak i zajęcia weekendowe, kurwa, mam dość, straciłam ochotę do uczenia się choć wiem, że bez tego nie zdam tej pieprzonej matury...
kolejny przykry incydent... wieczorkiem usiadłam przed komputerem i (jak zwykle) zasnęłam, wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że na łóżku obok siebie postawiłam szklankę z pepsi i co? oczywiscie się wylała - nie wiem jakim cudem ale to pikuś, Tata akurat zszedł na dół i mnie spieprzył jakbym coś strasznego zrobiła, i pretensje, że znowu będzie musiał podłogę myć (zaczęłam więc to robić sama ale też było źle...) niech mnie ktoś zastrzeli proszę, skończy się wtedy narzekanie na mnie i na to co robię, bardzo proszę zastrzelcie mnie:( będę sobie z góry patrzeć na to jak wszyscy sobie radzą beze mnie i przekonam się czy faktycznie taką ofiarą byłam:(