Nie wiem co w takiej chwili mówi się, przecież, nie mogę bardziej kochać Cię, Ziemia każdy ocean deszcz i wiatr, w mych ramionach Ty mój świat...
Zostaw ten cholerny kubek, potniesz sobie palce. Wypij mleko, umyj buzię przyjdę zanim zaśniesz. To, że galaktyczny podmuch zniszczy cywilizację, to nie jest dostateczny powód, by wybuchać placzem...
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień. Dla mnie też za długa zima i zła. Dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie i przestań wyć, przestań wyć, przestań wyć, przestań płakać...
I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot, niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego...
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia Rozrzucam korale wspomnień. Wtulona we włosów płaszcz Wonna rodnią swą, teraz okryta snem...
Na wpół lodowata dłoń, zimne Twe usta. A jeszcze nie dawno ogień tlił Pamiętam rozkoszny wiatr Masztem gnacy sztorm, daje Ci moją łzę. Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam Serce, choć popękane chce bić. Nie ma Cię i nie było, jest noc Nie ma Cię i nie było jest dzień