Archiwum czerwiec 2005, strona 2


dzisiaj Saba przeżyła ekg...
09 czerwca 2005, 23:46

dzisiaj kolejna wizyta u weterynarza, tym razem ekg i co? potwierdziło się tylko, że wesoło nie jest, dostała całą masę leków, które będzie musiała "jeść" do końca życia... lekarka niby mnie pocieszała, że ta choroba jej życia nie skróci (bo podobno to wada wrodzona a z nimi da się żyć) ale z takim przypadkiem, że po tylu latach się ujawniła to sie jeszcze nie spotkała:( ponoć gdyby była szczeniakiem to nie dożyła by nawet trzech lat ale skoro już tyle przeżyła to ponoć powinno być ok, pod warunkiem, że nie będzie mieć jakiegokolwiek wysiłku - tzn. biegać jej nie wolno, szybko chodzić też nie bardzo a długie spacery mam wogóle odstawić... (na szczęście biegać to nie specjalnie lubi więc pikuś ale ze spacerami będzie gorzej...) za miesiąc kolejna kontrola (może akurat się poprawi?) :(

źle z Sabunia, bardzo źle...
08 czerwca 2005, 23:34

dzisiaj byłam u weterynarza z moim pieskiem, bo kiedy telefonicznie zapytałam o jej wyniki natychmiast kazali z nią przyjechać... jak zwykle podwyższone tym razem już "tylko" 7-o krotnie:( wygolili jej dzisiaj brzuszek a potem zrobili usg i rtg i okazało się, że nie jest wesoło... marskość wątroby, kolejna dieta, nie może dostawać surowych owoców ani warzyw ani nawet pudełka po śmietanie do wylizania, właściwie nic poza kaszą z mięsem dwa razy dziennie (ciężko będzie mojego tate z tym dopilnować ale trzeba chociaż próbować)... bidunia moja kochana:( podobno kręgosłup też nie fajnie wygląda i może już nie długo mieć problemy z chodzeniem ale ponoć "z tym można żyć", aż mi się łezka w oku zakręciła kiedy tego wszystkiego słuchałam ale cóż ja mogę zrobić? kurwa, znowu nic??:( zobaczymy co jutro wykaże ekg, na które muszę z nią pojechać niestety autobusem a potem jeszcze tramwajem, bo nie będziemy przecieżnikogo fatygować, żeby ją zawieźć, bo "to tylko pies":( [prędzej bym powiedziała, że to aż a nie tylko pies ale ja jestem jakaś dziwna] trzymajcie jutro kciuki, bardzo Was o to proszę

Bez tytułu
06 czerwca 2005, 23:59

jutro przychodzi facet, który być może kupi nasze auto... niby fajnie a jednak nie do końca (a może to ja nie powinnam się tak przywiązywać do rzeczy martwych? kto to wie...) w każdym razie będzie mi smutno jak się okarze, że ją zabierze:( i nawet fakt, że będę mieć potem nowe auto mnie nie pociesza...

Bez tytułu
03 czerwca 2005, 00:18

wczoraj był dzień dziecka... kurwa, dostałam 50 zł żeby nie było (tak jak by mi zależało na "prezentach") a potem właściwie opierdol jeden za drugim... chyba miały być dodatkiem do tych zasranych pieniędzy, dziękuję za takie gówno... a dzisiaj oczywiście znowu usłyszałam swoje, bo "kurwa, ty nawet nie wiesz co się na świecie dzieje, nie czytasz gazet tylko ciągle z kimś gadasz a za kilka lat będzie ci wstyd kiedy ktoś będzie o czymś mówił a ty nie będziesz mieć pojęcia o co mu chodzi, za jakie kilka lat? pewnie już tak jest" stanęły mi więc świeczki w oczach a potem kolejna wiązanka, że jestem jak młoda gęś, która jak już się wyrwie to nie zna umiaru... kurwa nie chcę już tak, chcę się wyprowadzić, mieć swoje życie, bez rodziców na karku (mama z resztą dzisiaj też swoje powiedziała "znajdź sobie kogoś, wyprowadzisz się i wtedy nikt cię nie będzie opieprzał, że za późno wróciłaś" - chciałabym, na prawdę bym chciała tylko, że to nie jest takie proste:( już mi brakuje sił do tego popieprzonego życia) pierdolnęłabym tym wszystkim tylko nie bardzo wiem jak:(