05 września 2006, 00:39
kolejna notka? nie chce mi się chyba, straciłam nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze, straciłam nadzieję na wszystko... czy to znowu ten pieprzony pesymizm? uhhh
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
kolejna notka? nie chce mi się chyba, straciłam nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze, straciłam nadzieję na wszystko... czy to znowu ten pieprzony pesymizm? uhhh
kolejny samotny dzień, niby z rodziną a tak jakbym była zupelnei sama... pół dnia kisili się przed telewizorem a ja usiłowałam ich namówić na jakiś wypad, w końcu pojechaliśmy do jakiegoś marketu, w którym się nasłuchałam, że dziwna jestem, bo nie chce sobie kupić takiej "fajnej" bluzki... moja Mama się chyba nie nauczy, że jestem "dorosła" i nie trzeba mi palcem pokazywać co mam sobie kupić TYm bardziej, że to co pokazywała nie było w moim stylu i znając życie poszło by do szafy na wieki wieków:( a jutro znowu poniedziałek, chyba cały tydzień będę musiała do 17 siedzieć, bo ostatnio ciągle o 16 wychodziłam... uhhhh
nie byłam w pracy ale dnia "wolnego" też nie miałam... nie było tak źle, tyle, że dość męcząco, bo gdy ktoś nie może iść w górę własnym tempem to się męczy a do tego co chwilę słyszałam, dlaczego nie idziesz tam gdzie ja? dlaczego nie machasz rzwawo rękami? dlaczego nie chcesz pić/jeść? chciało mnie trafić ale przeżyłam... uffff wszystko pikuś, bo ja jestem najmniej obolała ale przykro mi było, że nawet mnie nie zapytali czy mam jakieś plany na dzisiaj...;( dobranoc znów
ciekawe ile godzin jutro będę pracować, mam nadzieję, że uda się wyjść o 16 (wiem, że może jestem nie fair, bo J. siedzi codziennie do wieczora a ja wychodze o 16 ale nie czuję żebym miała po co zostawać, bo i tak do ksera nikt nie przychodzi a teoretycznie innych rzeczy nie robię więc umówmy się, że mam czyste sumienie...) dobranoc? eee tam, a siostrzyczka dzisiaj była znowu na usg i potwierdziło się, że będzie Majeczka, podobno jest większa "o tydzień" niż teoretycznie powinna być i waży nie cały kilogram a już w niedzielę się z nimi wszystkimi zobaczę;)
kolejny dzień minął pod znakiem zapytania co znowu Tata wymyśli... od kilku dni znowu mu odbija i złości się o każdą dobnostkę:( do pracy sam nie pójdzie a to, że "znowu" chwyciłyśmy się kolejnej pracy też jest nie fajne, sam nic nie zrobi, poszukać jakiejś roboty mu się nie chce a my mu tego nie powiemy, bo znowu będziemy złe i nie dobre, bo mówimy mu co ma robić... uhhh, kredyty nie są fajne a Mama zaczyna niewydalać finansowo, Tata natomiast pomimo tego, że nie pracuje kasę zawsze ma, jak nie z Mamyto z mojego portfela, nie zdarzyło się jeszcze żeby się piwa nie napił, na to zawsze go stać:( oszczędza dosłownie na wszystkim żeby tylko jakieś siuchy wypić, bo nie wiem czy coś co koztuje 1,80 zł można wogóle nazwać piwem, porąbane to wszystko:( Mama się stresuje, bo przykro jej jest kiedy wraca po całym dniu pracy do domu a Tacie nawet nie chce się wstać żeby zapytać "cześć, jak Ci minął dzień?" zawsze musi dołożyć swoje trzy grosze a tak nie wiele trzeba żeby na twarzy pojawił się choćby nawet malutki uśmiech...