Najnowsze wpisy, strona 379


Bez tytułu...


26 października 2007, 23:39
wolę nieparzyste cyfry, każdą jedna lubię bardziej od obojętne, której parzystej, jeśli w sklepie nie ma czegoś w nieparzystej cenie wolę zapłacić choćby nawet dwa razy więcej ale za nieparzystą cenę. jakaś nienormalna jestem

tego chyba do notki nie powinno sie zaliczać...


26 października 2007, 23:27

już teraz wiem, wszystko trwa do póki sam tego chcesz, teraz wiem, że upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem, już teraz wiem...

i co z tego, że nie mam tej cholernej prezentacji, kobieta na mój gust jak bum-cyk-cyk jest porąbana 

więc

23:23


26 października 2007, 23:23
nic mi się nie chce, nie mam ochoty iść jutro do tej pieprzonej szkoły, nie mam ochoty widzieć zarówno tych nauczycieli jak i całej klasy, tak poprostu, bo nie... a żeby było jeszcze ciekawej na domiar złego – zakichane dzieciaki będą spać, 10h bez przerwy dłuższej niż 10 minut powiedzmy, że jestem w stanie jakoś wytrzymać ale zaraz potem chciałabym wrócić do "spokojnego" i cichego domu, jutro dosłownie mogę sobie chcieć... dość narzekania

p


26 października 2007, 21:50
to był myślę, że ciężki dzień, już nawet nie to, że na tym cholernym niemieckim siedziałam znowu sama jak palec, może to i dla mnie lepiej, jakoś tak mi znowu wczorajszy dzień przed oczami stanął... idę się umyć a potem może coś więcej napiszę

:(życie tak kruche choć piękne jest...:(...


25 października 2007, 23:10
tak pomijając wszystko dzisiejszy poranek nie był fajny... ale tym razem nie dlatego, że ktoś mijakąś rzywdę zrobił, zdenerwował czy tam obraził, poprostu wychodząc z domu zobaczyłam klepsydrę na drzwiach wyjściowych, smutno mi się dość szybko zrobiło, bo okazało się, że dziadek nie żyje, jutro pogrzeb, na którym pomimo szczerych chęci mnie nie będzie, dlaczego? ponieważ poraz pierwszy będę na cholernym niemieckim, Tata na szczęscie się wybiera, kto teraz będzie się zajmował tym Jego maleńkim ale jakże ślicznym ogródkiem? żona? wnuczka? może kots ode mnie? nie wiem , ale cała ta sytuacja przypomniała mi jak kawał czasu temu odeszła moja babcia, smutne to było jak nie wiem a teraz choć nie wiele o dziadku wiedziałam, będzie mi go brakowało, tego, że zawsze uśmiechnięty próbował zagaić rozmowę, i że siedział na tym swoim metrze ogródka opiekując się każdą roślinką dosłownie jak dzieckiem, i te grzybki... popłakałam się aż... życie tak piękne choć kruche jest, do cholery, znowu jedna osoba mniej na tym "ięknym" świecie... chciałam mieć takiego dziadka jakim On był, poświęcał się całkowicie, czasem wracał ze swoją wnusią cały zlany potem,bo biegał za nią kiedy nauczyła się jeździć na rowerze, zawsze tak jakoś był, kurwa, jak mi szkoda (i tym razem za słowo nie będę przepraszać)