Archiwum listopad 2006, strona 2


Bez tytułu
09 listopada 2006, 00:00

00:00 dwunasta... jaka piękna godzina;) i to wystarczy...

Bez tytułu
07 listopada 2006, 00:41

dalej się nie odezwali... szkoda im 30 groszy na sms'a czy 35 na impuls telefoniczny? internet też przecież mają, mam to gdzieś, chyba nie warto się tym przejmować...:(

Bez tytułu
04 listopada 2006, 20:03

dzisiaj są moje urodziny (pewnie nie powinnam narzekać więc póki co nic więcej nie mówię), życzenia złożyli mi rodzice i koleżanka w szkole... jutro przyjdzie brat z siostrunią a "przyjaciele" jak zwykle zapomnieli? na to wygląda, bo nawet głupiego sms'a nie przysłali – do dupy z takimi przyjaciółmi:(

Bez tytułu
02 listopada 2006, 22:54

jutro będzie kurwa świetny dzień... od godziny siedzę i płaczę:( wspanialy Tatuś postanowił ulżyć psu, bo się męczy i jutro zamierza go kurwa mać uśpić, oczywiście nie powiedział mi tego wprost, ale "to był ostatni spacer Saby, jutro już będzie szczęśliwsza, nie pamiętasz adresu tego jej weterynarza?" ja bym ich oboje uśpiła, bo kochana Mamusia przed chwilą u mne była i bardzo mądrze zapytała "nie chcesz tego?" wprost, kurwa o niczym innym nie marzę "nie płacz już, bo jutro będziesz mieć zapuchnięte oczy i głowa cię będzie boleć,,," w dupie mam zapuchnięte oczy i ból głowy też... nie wiem czy uda mi się zasnąć, stracę najlepszego przyjaciela, przyjaciela, który zawsze wstaje się przywitać kiedy wchodzę do domu (w przeciwieństwie do reszty) i zawsze merda ogonem...Tacie się chyba zrobiło mnie żal, bo był właśnie u mnie i powiedział: "to nie uniknione" a na moje pytanie czy da radę to zrobić odpowiedział, idź już spać, bo jutro będziesz strasznie wyglądać.... uhhhh:( chyba jeszcze długo bedę płakać... to będzie wprost rewelacyjny prezent na urodziny:( siostra jak się dowie też pewnie długo im tego nie wybaczy i do mnie znając życie też będzie mieć petensje, że na to pozwoliłam... co ja do cholery mogę teraz zrobić??? tak bardzo tego nie chcę...

Bez tytułu
01 listopada 2006, 23:52

pierwsza listopadowa notka... święta, święta i po świętach? na to wygląda, już po święcie zmarłych, jutro dzień zaduszny a ja muszę iść do pracy... a kwiaty bedą stały i stały – powtarzam się, wiem o tym ale jakoś nie chce to ze mnie zejść a tak mi lepiej...

nie wiem dlaczego ale zawsze 1. listopada chce mi sie płakać, właściwie nie wiem to złe słowo, bo wiem, w tym dniu wracają choć na chwilkę zmarli, są tak jakoś blisko, co roku błagam Boga żeby już mnie zabrał do siebie i Babcię o wstwiennictwo w mojej sprawie, bo tak bardzo chciałabym się z nią spotkać ale jak widać nie chce im się jeszcze mnie widzieć u siebie... stety czy niestety? brak mi wiary w lepsze jutro:( Tata dzisiaj obczaił gdzie trzymam torebkę kiedy nie ma jej na łóżku, co oznacza, że znowu będzie mi kasę podbierał (już nie mam pomysłów, gdzie ją mogę przed nim chować...) może pójdę zaraz spać, choć wyspałam się, bo do 23 znowu spałam nad komputerem, niby nic a jendak wystarczyło...może przyśni mi się Babcia, Dziadek albo kto kolwiek inny i powie co i jak dalej robić żeby życie na tym świecie zaczęło mi się podobać? wiem, że to mało prawdopodobne ale połudzić się zawsze można, nie? może ktoś w końcu powie mi co robię nie tak, dlaczego ciągle jestem sama jak palec...:( można mieć dość

swgo czasu 1. listopada Wojtek (mój były) zabierał mnie na cmentarz nocą, to były piękne noce, ale nigdy więcej ich nie powtórzyłam choć nie raz i nie dwa bardzo chciałam, niestety nie ma takiej możliwości, u mojego brata też się dowiedziałam (zupełnie przypadkowo), że jest nie wesoło, dalej szuka mieszkania, bo do domu podobno nie chce mu się wracać jeśli w nim ciągle tylko kłótnie i pretensje... nie dziwi mnie to, bo u mnie choć ciągłych kłótni nie ma mojarakcja jest taka sama