Archiwum marzec 2005, strona 1


Bez tytułu
24 marca 2005, 22:45

sama w to uwierzyć nie mogę, że ide spać przed 23... nie wiem jak albo czy wogóle zasnę ale pewnie warto zaryzykować:) idę więc podjąć moe nie taką bardzo ciężką walkę ze snem... (zobaczymy kto tym razem znowu wygra...)

Bez tytułu
24 marca 2005, 00:09

głowa mi pęka... amój Tata gdyby o tym wiedział to zapewne powiedziałby tak "jak mnie ząb bolał to wyrwałem..." zawsze tak mówi ale nie specjalnie mi to pomaga... prysznic i do spania więc (może to będzie skuteczniejsza metoda?)

Bez tytułu
22 marca 2005, 23:36

jutro już środa więc rano trzeba będzie wstac koło 7 (a nawet przed) i pojechać do miasta tylko po to by stanąć w długiej kolejce do spowiedzi... ojoj, będzie ciężko, bo juz kawał czasu nie byłam ale trzeba się w końcu przemóc, nie? idę więc spać, bo rano będę nie przytomna (i tak będę ale może troszkę mniej;))

Bez tytułu
21 marca 2005, 23:11

coś mi się wydaje, że to będą kolejne udane" święta... dzisiaj postanowiłam umyć okna, bo mama od jakiegoś czasu o tym przebąkiwała i co? i pierwsze co usłyszałam kiedy Tata wrócił to to, że też mi się dzisiaj zachciało, przecież mieliśmy je jutro myć... wiem, że gdybym usiadła przy komputezre byłoby jeszcze gorzej ale to już pikuś... postanowił mi więc pomóc (nie bardzo miałam na to ochotę ale nie wiele mogłam powiedzieć) w każdym razie stanęło na tym, że Tata połamał żaluzje i musiałam jechac dowiadywać się o naprawę... a najbardziej mnie wkurzyło to, że nie dość, że cały czas przeklinał jak szewc to jeszcze zaczął wyzywać Boga od chujów... i biedak pytał dlaczego musi przez taki pier..ony czyściec przechdzić a potem podsumował to wszystko tak: "jeszcze kurwa,  pół roku i wy mnie kopniecie w dupę a ja was i i ja i wy bedziecie mieć święty spokój" (wtedy już poszłam do łazienki, bo nie wiedziałam gzie indziej mogę sobie popłakać) także ten dzień należał do mniej niż bardziej przyjemnych, niestety:( ale już niedługo święta, dzisiaj pierwszy dzień wiosny a ja kurwa jeszcze chyba przez to wszystko w zeszłym roku siedze:(

Bez tytułu
21 marca 2005, 00:09
kolega właśnie walczy ze śmiercią w szpitalu, bo wybuchła sobie pieprzona butla z gazem... jest tak poparzony, że do zmiany opatrunków muszą go usypiać, ale kiedy się wybudza i tak czuje ból... to nie on miał umrzeć, błagam niech to nie będzie on... (takie wiadomości dotarły do mnie przed chwilą, tak na dobranoc... a na onecie jakiś kretyn napisał, że Krzyś nie żyje, to na szczęście gówno prawda, jego żona jest cały czas przy nim) żeby chłopak z tego wyszedł-będę się o to modlić choćby całą noc byle by pomogło... i jak tu sie uśmiechać w takich chwilach:(?