03 maja 2007, 23:13
wróciłam, dzień później niż początkowo było ustalone ale ponoć lepiej późno niż wcale, dziwię się, że jeszcze nie usypiam, bo o tej porze już zazwyczaj spałam, a wydawało mi się, że tak wcześnie nie da się położyć do łóżka... nie było jakoś strasznie źle ale zapewne mogło by być też lepiej, znowu brakowało mi kogoś obok mnie, Oni jak zawsze szli z tyłu a ja samiutka jak palec z przodu, chociaż "dzień dobry" ludzi idących z naprzeciwka nie pozwalało mi się czuć samotną:) nogi 3 cm krótsze, bo wycieczki krótkie nie były a do tego buty średnio wygodne, wystarczy, jutro może będzie więcej ale teraz już dość, chyba, że jeszcze mi coś w głowie pstryknie:) zamknę okno na noc, bo już zamarzam:)