23 sierpnia 2007, 23:36
tak sobie siedzę samiutka – właściwie jak codzień, ale jakoś tak jakby znów bardziej odczuwam brak "kogoś" kurza twarz, co jest nie tak jak być powinno, że już od tylu lat ciągle jestem sama... jutro jedziemy, straszliwie się cieszę, bo znając życie znowu będę jedyną "samotną" chyba, że się uczepi moja bratanica ale wolałabym tego uniknąć, naprawdę mam dość takiego czegoś, ale nie tak żeby nie wiadomo co, tylko tak po prostu, a może jednak jestem jakaś dziwna albo co? już chyba brak mi pozytywnych myśli... może jak sobie pojadę to pewne rzeczy uda się jakkolwiek przemyśleć, powinnam wziąć zeszyt do chemii żeby w końcu zacząć się jej uczyć, bo poprawka coraz bliżej a ja dalej w lesie, ok, wezmę go (tylko żeby była chwilka by do niego zajrzeć...) wystarczy