03 sierpnia 2007, 23:49
wracając dzisiaj wieczorkiem do domciu chyba spotkałam się ze spadającą gwiazdą, leciała i leciała a potem nagle zniknęła, ale samolot to nie był, bo nie mrugała na czerwono;) pomyślałam życzenie ale i tak znając życie się tak prędko nie spełni, bo niby jak? nie bedę się tutaj na ten temat rozwodzić, bo niby po co? Mama zarezerwowała dzisiaj 3y pokoje, na koniec sierpnia, może źle nie będzie ale szkoda, że nie zapytali mnie czy wogóle mam ochotę tam z nimi pojechać... może źle nie będzie ale kurcze, choć raz na czas mogliby za mnie nie decydować tylko dać mi prawo "wyboru",no nie? czywiście, że tak... a w pracy? masę ludzi dzisiaj miałam, prawie wszyscy klienci zamawiali zaproszenia ślubne, a ja doradzałam im tak, jakby to miały być zaproszenia na mój ślub, co ja opowiadam? jaki mój jak ja faceta nawet nie mam... jutro w każdym razie idę do pracy, bo muszę dokończyć to co już zaczęłam (c.d. zaproszeń), smutno mi trochę było ale co mogłam z tym zrobić? u Kasi w domu znowu Mariusz jak się okazalo anginę gdzieś złapał więc trzęsą portkami żeby na Majkę nie przeszlo,wcale mnie to nie dziwi ale co ja kolejny raz mogę? dobranoc...