Archiwum lipiec 2007, strona 1


Bez tytułu
02 lipca 2007, 23:02

siedzę sobie w ciemnym pokoju patrząc w granatowo-burzowe niebo, krople deszczu dzwonią o parapet tak mocno, że nie wiem czy łatwo będzie zasnąć ale nie przeszkadza mi to, lubię tak, być w domu kiedy na zewnątrz hula wiatr, pioruny biją a krople deszczu tak sympatyczne tworzą dźwięki, jak zwykle zaczęłam być może za dużo myśleć, myśleć o tym, że gdyby był obok mnie ktoś, kto przytuliłby mnie teraz mocno to było by fajnie, ale póki co widoków na to nie ma... przez chwilę zastanawiałam się też czy powinnam włączać komputer ale stwierdziłam co mi tam? żyje się raz... może to i dobrze? na pewno, inaczej nie było by tej notki, nic by zapewne nie było, i znowu sobie cichutko śpiewam: cykady na cykladach, cykady na cykladach w nocy gdy gwiazdy spadają a dyskoteka gra... maanam, zielone życie ma igorek, zielony w nocy miał dziś sen, igorka plany są zielone i wszystko inne zresztą też... zaczynam się rozkręcać, powinnam się bać o siebie? eee tam:)

Bez tytułu
01 lipca 2007, 22:45

to nieprawda, że Ciebie już nie ma, że daleko jesteś stąd, to nieprawda, że Ciebie już nie ma, trzymam Twoją dłoń... (tak mi się usłyszało więc i zapisało)

Bez tytułu
01 lipca 2007, 22:41

kolejny raz pierwszy, tym razem lipca ale w zasadzie jaka jest różnica? zmieniają się tylko nazwy 30 lub 31 dniowych kawałków czasu, poza tym myślę, że nie wiele, a może znowu się czepiam? kto to wie? mniejsza z tym, miało być bardziej optymistycznie... wymęczyło mnie dzisiaj dziecko brata, dość i prawie już miałam i 0 pomocy ze strony rodziny, innymi słowy: wkopałaś się to teraz cierp, nikt nawet nie zauważył, że solenizant płakał dlatego, że goście, którzy przyszli m. in. do niego zlali go, bidunia, i jak tu takiego małego bąka nie pocieszyć? no właśnie, padło na mnie, musiałam więc z nim oglądnąć Robin Hooda w wersji rysunkowej (uśmiechnęłam się nie  ukrywam tego ale trzeci raz patrząc na to samo odechciewało się wszystkiego...) a poza tym? hmmyyy... kupiłam sobie dzisiaj kurtkę i buty teoretycznie do chodzenia po górach, zobaczymy czy będą ok, znowu dość, koniec, schluss, kropka. Miałam kurza twarz pisać listy po niemiecku i czytać niemieckie czasopisma bądź książki... może jeszcze mi się zachce, w końcu to dopiero początek tzw. "wakacji", dobra, może potem jeszcze coś dołożę, bo teraz jakoś nie mam koncepcji...