Archiwum 05 maja 2007


Bez tytułu
05 maja 2007, 22:36

niby sobota – teoretycznie ruchu nie powinno być a jednak... gorzej niż cały miesiąc razem wzięty, ludzie chyba nie bardzo dzisiaj wiedzieli co z sobą zrobić więc przychodzili do mnie, wydawać by się mogło, że fajnie, bo dzień szybciej zleciał ale co z tego skoro za jedzenie wzięłam się dopiero w drodze powrotnej do domu, wróciłam głodna jak fiks, zmęczona jakby po całym tygodniu pracy albo jeszcze bardziej, zasnęłam na sofie i spałam i spałam aż w końcu obudzili mnie na jakiś obiad coś po 16, przynajmniej się wyspana teraz czuję:) a jutro znowu chrzciny u "teściów", a może nie będzie aż tak źle;)