19 września 2006, 23:55
Tata miał być dzisiaj na meczu i co? wybiła godzina 20 a ten wszedł do domu... co tam, że zalany jak jasna cholera... Mama się wściekła i nagadała mu, że teraz to już bez opamiętania pije, świątek, piątek czy niedziela, potem chciała oglądnąc co kolwiek innego niż mecz to się oczywiście nie dało, podobno był pod stadionem ale nie wszedł na niego, bo nikt nie wchodził i on też nie miał tam być, podobno przez "cholerny" zarząd drużyny... potem miał do mnie dużo do powiedzenia na Mamy temat i wtedy i ja mu nagadałam, że takiej żony to ze świecą szukać, potem nie wiele pamiętam, bo usnęłam... teraz jeszcze ciągle niestety jestem:( może jutro będzie lepiej? pewnie nie