Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16
|
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
Archiwum 16 czerwca 2006
dzisiaj wróciłam do domu urąbana jak nie wiem co a Mamie się zachciało do marketu jechać, bo był w nim telefon, który jej się bardzo podobał, a że ja mogłam już go wymienić to przecież nie było na co czekać... i niby fajnie, bo mam nowy telefon ale co z tego, skoro to nie jest szczyt moich marzeń? aż mi dziwnie smutno - ale przynajmniej tym razem wiem, że nie powinno (i to nie jest tak, że robie wszystko to co chcą i jak chcą moi rodzice, dzisiaj po prostu nie chciało mi się z nimi kłócić... zaraz się położę i jestem pewna, że bardzo dobrze mi to zrobi, a nóż go polubię;) a jutro w końcu wolna sobota, i tak już będzie przez najbliższe dwa miesiące:D
jakby nie patrzeć bardzo miło spędzone popołudnie, najpierw obiadek z siostrzyczką, potem wycieczka do Mnikowa a na końcu wizyta u teściów siostruni... mama biedna będzie jutro cierpieć, bo wypiła 3 i pół piwa (zazwyczaj pije dwa łyki i już ma dość więc byłam z niej dumna) ale było sympatycznie więc nie ma co narzekać, takie dni mogłabym mieć częściej:) a jutro znowu do pracy...