31 października 2006, 01:01
dzisiaj notki nie będzie...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
dzisiaj notki nie będzie...
kiedy wróciłam do domu Mama jakoś "dziwnie" smutna się ze mną przywitała Tata natomiast nie raczył ruszyć tyłka na dół choćby po to żeby powiedzieć mi "cześć"... w pierwszym momencie myślałam, że go nie ma a potem już udawałam, że go nie widzę, po chwili jednak stwierdziłam, że jeśli nie przyszła góra do Mahometa to pójdzie Mahomet do góry i tak też zrobiłam ale żałowałam tego szybko, dalej był narąbany i na moje pytanie dlaczego nie zszedł się przywitać odpowiedział tylko tyle, że Mama jest wściekła i nie chce jej w drogę wchodzić ale nie dlatego, że coś źle zrobił tylko, że się upił... zagotowałam, potem postanowiłyśmy oglądnąć "kod leonarda..." ale też co chwilę się wtrącał, czy głośniej się nie da, a po gówno to oglądacie a bo to i tamto, ponoć cały czas taki upierdliwy był, smutno mi się więc zrobiło po raz kolejny ale musiałam zagryźć wargi, powiedzmy, że już przeszło, siostrunia dzwoniła dowiedziec się jak tam sytuacja w domu ale oczywiście też nie można było powiedzieć, magda telefon Ci dzwoni... mniejsza z tym... znowu narzekam? wiem, ale co innego mogę zrobić???
Tata był na meczu... z wujkiem, wrócił narąbany jak cholera, potem naubliżał Tomkowi, że w jego mieście jest do dupy doping i wogóle, że może się schować on i ta cała "jego" drużyna, a on powiedział tylko, że kibice się po chamsku zachowują, aż mi dziwnie było, bo się wieki pan odezwał, który w dupie ma wszystkich tych, którzy chcą coś od siebie powiedzieć, uhhhh... to będzie ciężka noc:( do tego jeszcze talerz rozbili i Tata się uparł, ze sam posprząta co tam, że na odwal się? jak mnie to w...a, wściekła jestem na niego a jutro znając życie będzie nadawał do mnie, że Mama się o jakieś gówno obraziła a Tomek, to wogóle dupek jest... ulżyło mi? chyba nie, spaam do mycia a potem do spania...
jak mnie glowa boli... halny? a do tego wszystkiego dzisiaj wcześniej się będzie trzeba położyć, bo siostrunia u mnie śpi (jej mąż gdzieś daleko z teściem pojechał a ona nie chciała sama w domciu być) to tak jakby stare dobre czasy wróciły... a jutro znowu pieprzona szkoła:( ale za to popołudnie może będzie lepiej spędzone, bo idę w odwiedziny do "przyjaciółki", jej męża i małego synka, skarpeteczki już kupiłam jutro może dokupię misia, dobranoc więc...
jutro kolejny niemiecki a ja znowu nie"odrobiłam" zadania pomimo tego, że obiecałam sobie, że tym razem zrobę wszystko jak i kiedy trzeba, miałam kupić książkę też jeszcze nie zdąrzyłam... głupie tłumaczenie (gdybym chciała to pewnie nie jedną chwilę na to wszystko bym znalazła) może nie będzie tak źle... podobno pozytywne myślenie to już połowa sukcesu (może warto więc spróbować?)