Archiwum 04 maja 2007


Bez tytułu
04 maja 2007, 23:07

znowu sobota... w pracy jutro będę samiutka jak palec ale może to i lepiej? mniejsza z tym, dzisiaj zupełnie niespodziewanie nawiedziły nas dzieciaki, uhhh, miałam naprawdę dość kiedy wychodziły, a może to dlatego, że w pracy było dzisiaj tyle do zrobienia? kto to wie, ale to chyba nie jest najistotniejsze. A co u mnie? Mama znowu jakoś tak bardziej niż zwykle działała mi na nerwach, jakiś dziwny humor miała ale gdy zapytałam czy coś się stało burknęła "a co się miało stać" podejrzane ale Tata był "normalny" w to też postanowiłam nie wnikać, w każdym razie wszystkiemu znowu byłam winna ja, Paweł zaczął płakać – ja oberwałam, chciał iść na spacer – też ja, coś z Nią było nie do końca tak jak jest zazwyczaj, może za dużo wolnego w pracy miała? rawdopodobne, ale mnie raczej dobry humor by nie opuszczał, Pikuś, każdy ma swoje zady i walety i w związku z powyższym orze jak może...

("chodź przywitaj ze mną nowy dzień
czai się za oknem w bladej sukni nieba...
choć nie będzie łatwo jednak wiem
w Twoich oczach znajdę spokój" tak sobie właśnie śpiewam... a bo niby dlaczego nie?)