23 listopada 2005, 22:29
byłam w szpitalu... Tata wyglądał na delikatnie ucieszonego, ale strach bardziej rzucał się w oczy, jutro rano Mama z siostrą pójdą zanieść mu telefon komórkowy, zgodził się, oddam swój i mam głęboko... że ja zostanę z zepsutym aparatem, co z tego? jakie to ma znaczenie?? a Taty było mi żal jak cholera, bo okazało się, że operacje ma nie jutro a w piątek czyli jeden dzien dłużej musi tam spędzić, na sali bidunia leży z 11 innymi osobami, sami starsi ludzie, wszyscy już po albo jeszcze przed zabiegami... kocham Cię Tatusiu choć dzisiaj głośno tego nie powiedziałam, jedyne co byłam w stanie z siebie wydusić to to że będzie dobrze:(