10 kwietnia 2005, 23:49
zakręcony dzień... choć w zasadzie nic się nie działo to "kurwy" co chwilę leciały (co tam, że o byle gowno) już nie mam sił słuchać tych przekleństw, tego krytykowania wszystkiego i wszystkich... ile tak można? nie wiem ale jak bum cyk cyk już nie mogę, może było by mi lepiej gdyby był obok mnie ktoś kto chwycił by mnie za rękę i powiedziałby "nie martw się będzie dobrze"... gdzie są tacy co mogli by to zrobić, no gdzie???:( i znowu jakoś tak smutno mi na duszy, kolejnego doła złapałam? kto to wie...