tak bardzo kocham i tak bardzo jestem bezsilna, przypadkiem uslyszalam dzis slowa, ktorych nikt nigdy nie chcialby uslyszec, slowa, ktore rania tak bardzo pomimo tego ze nie dotycza tej malej, biedej duszyczki, ktora tak strasznie wszystkim sie przejmuje, ale kogo to obchodzi... chyba nigdy nikomu nie powiedzialam ze moj kochany tatus jest "alkoholikiem"(?) nigdy, bo jakos tak strasznie brzmi dla mnie to okreslenie, moj tatus, moj najukochanszy tatus, ale dzisiaj przegial, przegial i to tak, ze nie predko wszystko bedzie tak jak kiedys... poszedl do kumpla a potem przyszedl kumpel a On nagadal mu takich bzdur, ze az sie plakac chcialo, ale on czoje sie w porzadku, choc gdyby ktos inny powiedzial to co on to bylby od razu skazany na smierc, zawsze tak bylo, jest i bedzie, ze duzo prosciej obwinia sie kogos, bo przyznanie sie do bledu za wiele kosztuje, ale co tam... wszystko jest w porzadku, ale ciagle brakuje mi kogos z kim moglabym porozmawiac...ide spac, bo i tak juz nic nie wymysle...