Juz od jakiejś chwili siedzimy w domu...
12 listopada 2025, 20:27
Ale wrocilam znowu w cholernej złości... nie chcę tak wracac, nie chce się denerwować, nie chce tak jak jest... kocham tego Wariata ale denerwuje mnie częściej niestety niż rzadziej... teraz twardo zamknął się w kuchni i teoretycznie ja maluje... kij, że mu to dzisiaj nie wyjdzie i ja dobrze o tym wiem... niech robi co chce... każdy z nas ma tylko albo i aż jedno zycie i ja nie chciałabym aby cały czas w moim były takie nerwy jakie niestety są;( aż mi się wszystkiego odechciewa... obiad, który sama zrobiłam (ale to akurat pikuś...) wcale mi nie smakował. Jakoś głodu nagle zapomnialam poczuć... nie ważne, nie istotne... a tak wogole to dzisiaj akurat jak przechodziliśmy pod oknamia właściwie przez ulicę Dziewczynek to musieliśmy się zatrzymać, bo masa dzieciaków szła w jakimś pochodzie z lampionami... I zobaczyłam w oknie Łusiołka... zaraz potem też K., która zgasiła szybko swiatlo być może dlatego aby mogła lepiej widziec to co się dzieje na ulicy... pomachałam Jej i miałam wrażenie, że to zobaczyła ale pewności miec niestety nie mogę...
Kocham dalej Was wszystkie I dalej bardzo tęsknię...
Wasza Mamusia