Najnowsze wpisy, strona 275


dupa nie tytuł...
03 marca 2008, 23:23
nie mam pomysłu na życie, kolejny raz bez sensu wszystko, może powinno i mnie to dać trochę do myślenia? może faktycznie ma sensu się męczyć? nie fajnie się patrzy jak jedni mogą być szczęśliwi a drugim nie pozostaje nic innego jak tylko kawałek chamstwa...:( nie chcę tak już, dałam się wrobić w dopicie kawy coś przed 18, do tej pory tego żałuję, bo mój sen mam wrażenie, że został gdzieś tam gdzieś...
.
03 marca 2008, 00:09
myślicie, że nie da się spać 3h na siedząco z głową na klawiaturze przy stole? da się... zasnęłam dzisiaj pracując z moją Mamą, a ona cwaniara zamiast mnie obudzić jeszcze mnie przykryła kocem, i tak do po 23 sobie smacznie spałam... a czemu nie? uhhhh...
.
02 marca 2008, 00:00

jak ja nie lubię takich dni... przyjechał Tomek – wydawać by się mogło, że luzik a tu gówno... picie od samego rana, potem mecz, mieli wrócić trzeźwi, nie wrócili, najpierw więc kłótnia z Mamą potem ze mną, na gówno kupujemy te pieprzone leki, których nie wolno łączyć z alkoholem skoro żadne zasady nie są przestrzegane...

 

hmy
28 lutego 2008, 22:22
a każdy chciałby przecież normalnie żyć mimo wszystko, bez tej paranoi po prostu żyć i to wszystko... te słowa idealnie wyrażają to co czuję, od dawna sama, "przyjaciele" się chyba zawzięli, bo telefonu nie odbierają i sami też nie dzwonią, o dupę rozbić taką przyjaźń, kiedy na każdym kroku jest się samemu:( ich też będę mieć gdzieś, przecież tak nie może być, że zawsze tylko ja się staram, mogliby dać też coś od siebie, nie mam pretensji, bo rozumiem, że mają małe dziecko ale bez jaj, nie może być tak, że tylko ja o nich będę pamiętać...
a właśnie, że tytułu nie będzie!
28 lutego 2008, 21:13
myślałam dzisiaj, że wyjdę z siebie, moja praca dzisiaj nie różniła się dosłownie niczym od pracy sprzątaczki... tyle, że ta pewnie wszystko zrobiłaby tak jak trzeba a ja oczywiście wszystko robiłam źle, nawet to, że miałam konkretną pracę do wykonania na za godzinkę z hakiem niczemu nie przeszkadzało, bez sensu, dosłownie wszystko było źle, najpierw to, że nie chciałam posprzątać, bo uważałam, że mam coś ważniejszego do zrobienia, potem okazało się, że myję podłogę złym mopem, kiedy poszłam go "wymienić" już było ok, co tam, że wróciłam z tym samym? pieprzę takie gówno,  wezmę urlop chwilę przed maturą, bo jeszcze go mam od groma, może będę się uczyć a potem jak zdam ten cholerny egzamin to znajdę inną pracę, będę mieć "lepsze" wykształcenie więc mogą mi nagwizdać, a tutaj powiem do widzenia bez najmniejszych wyrzutów sumienia... i tak się skończy:)