uhh


22 listopada 2007, 23:37
mam już dość i prawie, tak po prostu, nie, że coś innego niż zwykle się stało, a może jednak? mój pieprzony szef kazał mi dzisiaj zrywać z podłogi cholerne resztki folii, z którymi walczyć nie było łatwo, dupek pieprzony, a on jak zwykle grał, wydarł się też przy bardzo sympatycznej klientce, że nie wolno mi 10 minut z nią rozmawiać, bo on płaci za każdą minutę mojej pracy a nie cholernego gadania o byle gównach, uhhh, była kolejną klientką, która mi współczuła, nie mam ochoty tam być, ale dzielna jestem i w dupie go mam, nie będę się przejmować, jutro wychodzę o 15 i "idę" na niemiecki...
24 listopada 2007, 22:37
też tak sądzę, ale wiesz, trochę czasu już od tamtej pory minęło, jednak dzielnie walczę i w maju podejdę do matury:)
24 listopada 2007, 18:00
Fakt, trochę bez matury lipa. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie żeby ją zrobić :).
23 listopada 2007, 21:24
ciągle szukam, mam nadzieję, że to nie zabrzmi jak przechwalanie się ale naprawdę jestem dyspozycyjna, jak coś robię to całą sobą, moja znajomość komputera jest naprawdę niezła, jedynym minusem jest brak cholernej matury, jakby to miało świadczyć o tym, że jakaś gorsza jestem, a właśnie, że udowodnię wszystkim, że potrafię więcej niż innym się wydaje...
23 listopada 2007, 08:28
Mam kolegę, z którym pracowaliśmy w ex-pracy. On zaczął tam jeszcze za czasów uczniowskich na praktyki przychodzić. W sumie około 7 lat "współpracował" z bossem. Nie oszczędzał się, pracował solidnie, za to, że był u niego za ucznia szef się dorobił 2 samochodów. I co z tego ma? Kontuzje kolana i zerwane mięśnie w plecach. I też był takim kozłem ofiarnym. Jak szefunicio miał zły humor to Albert oczywiście joby zbierał. Po prostu miał go za takiego parobka. Ale się zwolnił razem z ze mną i jeszcze jednym kolegą :).

Dodaj komentarz