Bez tytułu


24 września 2006, 23:42

Mama rano się poświęciła i wyszła z psem a chwilkę po tym poszła do kościoła... ja później z Tatą ale ksiądz tak głedził, że myślałam, że do końca mszy nie doczekam (a jednak) nie mniej jednak Tata nie miał wesołej miny kiedy już wyszliśmy, oczywiście w drodze powrotnej musiał wypić piwo, bo inaczej byłby chory (co tam, że4 na śniadanie już jedno było:() potem przyszedł brat z "uśmiechniętą" żoną i dzieciakami a na zarym końcu przyszła jeszcze siostrzyczka - wszyscy na obiad... a od jutra nowe godziny pracy... usypiam więc kolejny raz dobranoc

m_m?
25 września 2006, 23:00
to tak trochę jakby fajnie...
Raven...
25 września 2006, 00:12
Fajna sprawa takie rodzinne obiady... ja na pewno nie usnę... niestety znów cios..i znów szukanie w sobie pokładów otymizmu...coraz ciężej o to ...Dobranoc.
Ps.właśnie słucham Tu Es Petrus Rubika.. to Twoja sprawka ;)

Dodaj komentarz