znowu bez tytułu


12 sierpnia 2007, 20:23

jak mokro i paskudnie, dolało mi tak, że suchej nitki na sobie nie miałam ale pikuś, czase i takie rzeczy mi się przytrafiają, cholerny eszcz cały dzień nie padał a jak wracaliśmy to się rozlało jak nie wiem, złośliwość rzeczy martwych? chyba tak... po nieprzespanej nocy takie niespodzianki nie są za fajne... wróciłam do domu chyba coś koło 2, jak zwykle włączyłam komputer i obudziłam się tuż przed 5 nad ranem ze zdrętwiałym karkiem i lodowatymi nogami, stwierdziłam, bez sensu tak spać więc wyłączyłam komputer... może później będzie cś więcej ale nie wiem czy będę mieć wenę albo czy sen mnie wcześniej nie zmorzy...

13 sierpnia 2007, 23:02
to nie tak, że ja nie lubię deszczu albo coś, generalnie mi on nie przeszkadza ale wczoraj nie spodziewałam się, że wrócę do domu aż tak przemoczona, zazwyczaj nastraja mnei taką jakby melancholią? może...
totylko-ja
12 sierpnia 2007, 23:43
...Madziu...to kwestia podejścia,podobnie jak z tą szklanką-albo pusta w połowie albo pełna...tak samo z deszczem-gdybyś spróbowała znów optymistyczniej myśleć być może ta przygoda z ulewą rozbawiłaby Cię czy nastroiła w inny, niekoniecznie mroczny sposób...pozdrawiam !!! ...
postal
12 sierpnia 2007, 23:36
A dziekuje. Zacny to komentarz.
postal
12 sierpnia 2007, 20:53
Deszcz nie jest martwy a juz na pewno nie jest rzecza. Deszcz zyje, oddycha. Slucha mnie, ja nigdy nie mokne...

Dodaj komentarz