dalej kicha...:(
29 października 2006, 23:00
kiedy wróciłam do domu Mama jakoś "dziwnie" smutna się ze mną przywitała Tata natomiast nie raczył ruszyć tyłka na dół choćby po to żeby powiedzieć mi "cześć"... w pierwszym momencie myślałam, że go nie ma a potem już udawałam, że go nie widzę, po chwili jednak stwierdziłam, że jeśli nie przyszła góra do Mahometa to pójdzie Mahomet do góry i tak też zrobiłam ale żałowałam tego szybko, dalej był narąbany i na moje pytanie dlaczego nie zszedł się przywitać odpowiedział tylko tyle, że Mama jest wściekła i nie chce jej w drogę wchodzić ale nie dlatego, że coś źle zrobił tylko, że się upił... zagotowałam, potem postanowiłyśmy oglądnąć "kod leonarda..." ale też co chwilę się wtrącał, czy głośniej się nie da, a po gówno to oglądacie a bo to i tamto, ponoć cały czas taki upierdliwy był, smutno mi się więc zrobiło po raz kolejny ale musiałam zagryźć wargi, powiedzmy, że już przeszło, siostrunia dzwoniła dowiedziec się jak tam sytuacja w domu ale oczywiście też nie można było powiedzieć, magda telefon Ci dzwoni... mniejsza z tym... znowu narzekam? wiem, ale co innego mogę zrobić???
Dodaj komentarz