kolejny raz dzień spędzony właściwie poza domem, najpierw jakiś cholerny market – jeden, drugi i trzeci, potem wizyta u siostry i w końcu w zasadzie wieczorkiem powrót do domu, "oglądałyśmy" film, nudny był dla mnie strasznie więc obudziłam się w połowie i stwierdziłam, że idę do siebie, bo mi się nie podoba, usłyszałam wtedy: "ja też spałam" uśmiechnęłam się pod nosem i zeszłam do siebie i tak sobie teraz już tu siedzę, to był krótki weekend, kolejny, którego nie "poczułam" – czasami i tak bywa, pode mną znowu jakaś impreza z muzyką typu umpa umpa, nocka więc zapowiada się świetnie, a wczoraj taka piękna burza była, vo tam, że to dopiero styczeń? gadanie...
Dodaj komentarz