.


20 listopada 2007, 21:21
szlag by trafił tą cholerną pracę, jak bum cyk-cyk nie mam ochoty słuchać czego znowu nie zrobiłam, lub też co zrobiłam źle, tak się do jasnej cholery nie da... mam ochotę uciec stamtąd za każdym razem kiedy stoję przed drzwiami i nawet to, że brakowałoby mi wszystkich poza Artusiem mnie nie przeraża, bo dobrze wiem, że może być już tylko lepiej, dzisiaj znowu rozesłałam swoje CV do kilku pracodawów, ale jak się to skończy? kto to może wiedzieć... mówi się, że w dużym mieście pracę łatwo znaleźć – gówno prawda (przepraszam za wyrażenie, ale nie opanowałam się)
mo-e magda
22 listopada 2007, 23:43
dzięki za pocieszenie, naprawdę doceniam, tyle, że problem polega na tym, że ja już nie mam siły ciągnąć w jednej firmie na 4y etaty, płacą mi tylko za jeden, ja wychodzę z założenia, że znajdę coś co będzie sprawiało mi radość, pesymizm jest jednak moją mocniejszą stroną, nie potrafię się uśmiechać twierdząc, że będzie dobrze, tutaj na pewno nie ale mimo wszystko dziękuję za dobre słowo, a nóż moje podejście do tego wszystkiego się zmieni?
21 listopada 2007, 07:50
Ja wiem jak to się skończy. Dobrze. Tylko jest jeden warunek: pozytywne myślenie. W druga stronę też to działa. Wszystkie czarne scenariusze wymyślane do poduszki niestety też mogą się spełnić. Stwierdzono prawie naukowo na mojej osobie.

Dodaj komentarz